wtorek, 12 listopada 2013

Szczeciński TOZ oskarżony o okaleczanie zwierząt



 

 

Przycinanie uszu kotom wolno żyjącym w celu oznaczenia, iż są wysterylizowane, to powszechna praktyka nie tylko w Polsce, ale też np. w USA. Jest to najszybszy wizualny znak, że ten kot jest już kastrowany. Inne metody typu czipowanie średnio się sprawdzają - bo kota należy powtórnie złapać, by można było odczytać czip i sprawdzić w bazie, czy kot jest kastrowany czy też nie. Koty wolno żyjące w większości to dzikuski, trudne do złapania. Na "łapkę" dają się nabrać z reguły tylko raz. Być może alternatywą byłoby kolczykowanie - pytanie, czy byłoby bezpieczniejsze dla kotów od obecnie stosowanego przycinania końca ucha.

 

Zachodniopomorska Izba Lekarsko-Weterynaryjna ma podejrzenia, że przycinanie uszu wysterylizowanym kotom przez TOZ jest niezgodne z prawem. Sprawą ma zająć się prokuratura.

 

O sprawie zrobiło się głośno po interwencji Radia Szczecin. Działaniami TOZ zainteresowała się Zachodniopomorska Izba Lekarsko-Weterynaryjna.


– Poprosiliśmy przedstawicieli TOZ o wyjaśnienia w tej sprawie – mówi prezes Zachodniopomorskiej Izby Lekarsko- Weterynaryjnej, Marek Kubica. – Przedstawiona na piśmie odpowiedź zawiera jednak pewne nieścisłości i błędy, z którymi się nie zgadzamy. Nasze dylematy powierzyliśmy prokuraturze, która na pewno odpowiednio zajmie się tą sprawą. My oczywiście będziemy się temu przyglądać, ponieważ leży nam na sercu dobro zwierząt.

 


Pojawiły się propozycje, aby zamiast przycinania kotom uszu, oznaczać je poprzez zaczipowanie, przypinanie kolczyków lub tatuowanie. TOZ sterylizuje wolno żyjące koty bezpłatnie od blisko 9 lat. Rocznie w lecznicy zabieg przechodzi blisko tysiąc zwierząt.

 


– Dzikie, wolno żyjące koty łapie się do klatek pułapek – tłumaczy Więcaszek. – Schwytanie takiego zwierzęcia jest nie lada wyzwaniem i czasem trwa nawet kilka tygodni. Musimy je jakoś po zabiegu oznaczać, tak aby z dala było widać, który kot jest już wysterylizowany, a który jeszcze nie. Czipowanie czy robienie tatuaży się tu nie sprawdza, bo aby sprawdzić czy kot ma czip lub tatuaż trzeba go złapać. A co, jeśli na jednym podwórku żyje kilka bardzo podobnych do siebie kotów? Musielibyśmy znów je łapać, często na darmo, tylko po to żeby sprawdzić czy są wysterylizowane. Dlatego lekarze w całej Polsce oznaczają wysterylizowane koty poprzez 5 milimetrowe nacięcie ich ucha. Samo nacięcie odbywa się podczas zabiegu, gdy kot jest uśpiony. Dla zwierzęcia jest to bezbolesne, ranka niemal nigdy nie krwawi. W miejscu nacięcia ucho kota jest bardzo słabo unerwione.

 


W Szczecinie żyje bardzo dużo wolno żyjących kotów. Według wielu mieszkańców, wciąż jest ich za dużo. Sterylizacja jest próbą ograniczenia rozrostu populacji.

 


– W naszym statucie nie mamy obowiązku sterylizowania wolno żyjących kotów – mówi Więcaszek. – Podejmujemy się tego we współpracy z miastem. Jeśli sąd uzna, że przycinanie kotom uszu to niewłaściwe zachowanie, prawdopodobnie nie będziemy już sterylizować wolno żyjących kotów. Niedawno szczecińska prokuratura umorzyła sprawę porzucenia psa przywiązanego na kolczatce do drzewa choć udało się ustalić sprawców tego czynu. Dziwi nas, że nie każe się winnych tak ewidentnego okaleczania zwierząt, a próbuje się upatrywać, że TOZ działając w dobrej wierze, nie kalecząc zwierząt, miałby to robić.

 


źródło: Głos Szczeciński





19 komentarzy:

  1. Ech.... jakoś nikt nie staje w obronie tych zwierząt, które w brutalny sposób są uśmiercane i torturowane przez myśliwych, którzy w moim odczuciu są bestialskimi s...synami w świetle prawa i według swej chorej tradycji okaleczającymi i zabijającymi zwierzęta. Np. tradycja "norowania" i przyuczania psów myśliwskich do rozszarpywania dzikiej zwierzyny jest tak makabryczna, że przypomina mi bestialstwa banderowców.

    Nie wiem czy kolczykowanie byłoby lepsze - jest to "obce" sztuczne ciało, które może żyjącemu na ulicy kotu tylko zaszkodzić. Obawiam się też, że znaleźliby się i tacy, którzy w swej chorej fantazji chcieli by bezdomnemu kotu taki kolczyk wyrwać... razem z połową ucha...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sa gorsze rzeczy - nacięcie ucha nie wydaje mi się czymś złym.

      Usuń
  2. Aleluja! Oddalas koronke!!! Dziekuje, bo znow czuje sie przytulnie u Ciebie, a nie jak w wiezieniu.

    Czy wymiar sprawiedliwosci w Polsce naprawde nie ma nic lepszego do roboty? TOZ logicznie argumentuje, oznaczenie musi byc natychmiast widoczne, zwlaszcza ze takie "okaleczenie" nie jest dla mruczka bolesne i wykonywane jest pod narkoza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest koronka wedle rozkazu - mnie się też podoba :)
      Co do sprawy - masz racje - jestem za nacięciem - nie wiem o co tyle krzyku :)

      Usuń
    2. Pantera dobrze prawi. Nie mają w co się wtrącać? co za chory kraj, jak słowo daję!

      Usuń
  3. Jeśli wszystko odbywa się tak jak mówi przedstawiciel TOZ,to nie widzę w tym nic złego.Sterylizacja jest jedynym skutecznym środkiem przeciw niekontrolowanemu rozrodowi kotów wolnożyjących. Niech sąd zajmie sie ludżmi,którzy krzywdzą zwierzęta w sposób sadystycznie okrutny.Np.rolnik z Podlasia,który zagłodził na śmierć chyba 16 krów.Nadal ma zwierzęta,które również głodzi.Do obrony tych zwierząt przystąpił S.Tym,który na Podlasiu mieszka.Dlaczego tam miejscowe władze i ludzie są ślepo -głusi?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie widzę :)
      O krowach słyszałam - podobno ruszyło z miejsca jak zajął się tym aktor S. Tym - powiedział że im nie daruje , jeżdzi tam i sprawdza czy sprawa posuwa się do przodu

      Usuń
  4. Ja jakiś czas zainteresowałam się przycinaniem uszu za sprawą warszawskiej Koterii, tu linki: https://www.facebook.com/photo.php?fbid=4641182556129&set=o.147649598604304&type=1&relevant_count=1,
    http://www.koteria.org.pl/miejskie/znakowanie_uszu.htm Dla zainteresowanych do poczytania, ale nie wydaje mi się że jest to coś strasznego..chyba gorszy stres dla kota to ponowne złapanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też myślę że to nic złego. Dobrze że sterylizują bo to ważne:)

      Usuń
  5. może ludziom tez by uszy obcinali żeby z daleka było widać że np. ktoś się zabezpiecza i w razie czego nie będzie dzidzi???
    ehhh

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale to nic takiego - oni nie obcinaja ucha tylko nacinają po wysterylizowaniu kota . Potem poznają czy był wysterylizowany czy nie. Podobno zabieg jest bezbolesny.

      Usuń
  6. Upssss,Jestem ze Szczecina i muszę się przyznać,że bałam się Waszej reakcji na takie stanowisko TOZ.Moim zdaniem to nie jest złe rozwiązanie bo chyba lepiej żeby kot był tak oznaczony niż nie sterylizować kotów w ogóle.Wiem,że TOZ-y w innych miastach też stosują taką metodę.Serdeczności zostawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem za ! - dziwie się że tyle szumu robią wokół tej sprawy. Są gorsze rzeczy.

      Usuń
  7. W naszym kraju od dawna panuje polityka paradoksu...
    Nie do końca jestem zorientowana w sytuacji - dopiero tu u Ciebie pierwszy raz o tym czytam... ale tak to właśnie u nas jest... Prawdziwych złodziei, zbrodniarzy czy sadystów puszcza się wolno... za to tych maluczkich albo tych, którzy wyłamując się ze stereotypów chcą pomóc.... szykanuje się i oskarża...
    ehhh... słów szkoda

    OdpowiedzUsuń