wtorek, 25 listopada 2014

Disneyland



Czy wiecie, że Disneyland zamieszkuje na stałe około 200 ulicznych kotów? Nikt ich nie przegania. Zgodnie z życzeniem Disneya podlegają swoistej ochronie, jako niezbywalna część Krainy Baśni.Pierwsze koty przybyły do Disneylandu w 1955 roku, wkrótce po jego otwarciu. 





Nie znaczy, że mnożą się na potęgę. Współpracując z organizacjami pro-zwierzęcymi, które wyłapują zwierzęta na kastrację i wypuszczają w miejscu odłowienia, utrzymuje się populację kotów na względnie stałym poziomie. Jeśli podczas łapania uda się odłowić małe kocięta, są one oswajane, socjalizowane, a następnie szuka się im nowych domów. Dorosłe, po przeglądzie weterynaryjnym i zabiegu, wracają do parku.






Koty są tam doceniane jako naturalna i w pełni ekologiczna ochrona przed gryzoniami.W dzień dość trudno je dostrzec. Odstraszają je ludzie licznie zwiedzający park. Za to z zapadnięciem zmroku zaczynają wychodzić na łowy. Zwykłe krótkowłose dachowce i półdługowłose mieszańce. Wiele z nich ma swoje imiona. Choć dotknąć i pogłaskać można tylko nieliczne z nich."Koty są naszymi partnerami. Żyjemy z nimi w symbiozie i zgodzie." - mówią pracownicy Disneylandu.









Artykuł z Koty.pl


11 komentarzy:

  1. Wszedzie mozna rozsadnie, tylko w Polsce wszystko idzie na zywiol. :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma co porównywać - mają kasę - stać ich na to :)

      Usuń
  2. o prosze :) nie wiedziałam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oooo to tego nie wiedziałam, ciekawe....
    Dobrze,że tak dbają o nie...

    OdpowiedzUsuń
  4. No popatrz?... Koty i Disneyland, Disneyland i koty, tego nie wiedziałam :p Podoba mi się taka kontrola nad bezdomnymi kotami. Szkoda, że o osiedlowych kotach nikt nie myśli, jedynie wtedy, gdy ktoś niechcący zrobi bezdomniakowi krzywdę, by go dotkliwie ukarać :/ Tak było z sąsiadem, któremu kot wlazł pod maskę, a ten go lekko poparzył- nawet nagle jak spod ziemi znaleźli się zieloni, a jak zgłaszałam do nich, że na 30 st. mrozie piesek przymarza pod sklepem do podłoża, odpowiedzieli, że mam wzywać straż miejską. Najzwyklejsza polska spychologia. Tylko brać kasę ze społecznych pieniędzy potrafią urzędasy!!! Pozdrawiam cieplutko, Grażynka :)

    OdpowiedzUsuń
  5. W Palacu Kultury tez "pracuja "koty:)
    Ale nie tak duzo.
    Swietny pomysl:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem - nawet kiedyś o tym napisałam na blogu. U nas też mają pomysły tylko kasy za mało :)

      Usuń
  6. Bardzo mi się to podoba :) Koty mają miejsce do życia, a ludzie spokój od gryzoni ;)

    OdpowiedzUsuń