Po kota do adopcji - do kawiarni
Idea kocich kawiarni, narodzona na Dalekim Wschodzie, podbija świat. Media co i rusz donoszą o otworzeniu nowego przybytku tego typu. Ale nie w każdej kawiarni można... adoptować kota.
Jest to możliwe w działającej od niedawna kociej kawiarni w Oakland.
Cat Town Cafe otworzona 25 października br przy 28 Ulicy to pierwsza stale otwarta kocia kawiarnia w Stanach Zjednoczonych. O otwarcie kolejnych starają się w San Francisco, San Diego i Denver. Okresowo działające, pojawiały się wcześniej w Los Angeles i Nowym Yorku.
W komfortowym i przestronnym lokalu, wpełnionym wygodnymi fotelami i miękkimi dywanami, można napić się kawy lub herbaty i zjeść słodkości w towarzystwie mruczków. A gdy jakiś kot szczególnie przypadnie do serca - można starać się o jego adopcję. Wszystkie koty z tej kawiarni szukają nowiem nowych domów. To taka inna forma kociego schroniska. O wiele przyjaźniejsza zarówno zwierzętom, jak i ludziom.
Od chwili otwarcia przez 15 dni zostały z niej adoptowane aż 32 koty.
Cat Town Cafe jest tak popularne, iż kolejki do niej są na porządku dziennym.
Lokal podzielony jest na dwa pomieszczenia - jedno to miejsce do serwowania napojów i słodkości, drugie - koci raj. Rozdzielone są wielkimi panoramicznymi szybami i dwoma drzwiami. Za godzinę wstępu z części "ludzkiej" do kociej, trzeba uiścić darowiznę 10 dolarów na rzecz organizacji non profit.
W danym momencie w kawiarni przebywa 14 kotów. Wszystkie młode, do 1 roku, zaszczepione, zaczipowane i wysterylizowane. Przybywają do kociej kawiarni z lokalnego schroniska dla zwierząt.
Opłata adopcyjna to 50 dolarów.
Nie jest to tylko sposób na biznes. Cat Town Cafe otworzyli miłośnicy kotów, którzy wcześniej pomagali w adopcjach bezdomnych mruczków i doskonale wiedzą, jak przygnębiającym miejscem bywa schronisko dla zwierząt. Zbyt wiele zwierząt, poczucie winy, że wybrało się jednego, a resztę zostawiło. W kociej kawiarni koty są szczęśliwe. I każdy znajduje w końcu nowy dom.
A my wciąż czekamy na kocie kawiarnie w Polsce. Z taką ideą pomocy kotom bezdomnym, jak w Oakland. I aby szanse na nowe domy dostawały też zwierzęta starsze... Były już próby otwarcia takich przybytków u nas - rozbijały się o przepisy Sanepidu. Pomysł na rozdzielenie powierzchni "jadalnej" od kociej, wzorem z Cat Town Cafe, może być strzałem w dziesiątkę. A tak podpowiadamy... ;)
Pomysl rzeczywiscie swietny! Nic dodac, nic ujac.
OdpowiedzUsuńGdybym miala jakis kapital, moze nawet odwazylabym sie na otwarcie takiego geszeftu... :)))
Też tak pomysłałam. To wspaniały pomysł - szkoda że nie mam kasy :( - to by było coś co lubię ech:(
UsuńSuper pomysł :) jestem jak najbardziej za.
OdpowiedzUsuńJa też:)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł, i mam nadzieję ,że skuteczny...
OdpowiedzUsuńOczywiście że skuteczny skoro w przeciągu 15 dni zaadaptowano 32 koty :)
UsuńZnakomity pomysł! Warto szukać sposobów, by jakiś kociak znalazł swój dom:)
OdpowiedzUsuńChętnie zajrzałabym do takiej kawiarni - szkoda że u nas takich nie ma :)
UsuńPomysł przedni, dzięki czemu bezdomniaki znajdują dach nad głową ;)
OdpowiedzUsuńwspaniały pomysł! ach, gdyby tak u nas...może i moje podwórkowce miałyby szanse na adopcję?
OdpowiedzUsuńfantastyczny pomysł! :-))) Oby więcej takich miejsc i oby również w PL :-)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł i w dodatku ma taki szczytny cel! W Polce to nie przejdzie, za mało ludzi okazuje zwierzętom serce, wszyscy dobrze wiemy co ludzie robią zwierzętom...
OdpowiedzUsuń