Rzecz działa się w jednym z rosyjskich zakładów karnych. Koty – jak wiadomo – nie lubią opuszczać swojego terytorium. Dilerzy narkotykowi wykorzystali tę cechę w bardzo pomysłowy sposób. Mamy tutaj do czynienia z budującym przykładem harmonijnej współpracy człowieka ze zwierzęciem.
Jak to działało? W momencie, gdy któryś skazany wychodził na wolność, zabierał z sobą „więziennego kota”, następnie przekazywał go odpowiednim ludziom, którzy przymocowywali woreczki z narkotykami do jego obroży. Oswobodzony kot bardzo szybko wracał do swojego domu, gdzie był witany przez tabuny uradowanych skazańców.
Niestety, częste kocie migracje zwróciły uwagę urzędników sądowych. Kot został złapany na gorącym uczynku. Według nieoficjalnych doniesień wiemy, że nie wydał swoich wspólników.
:) Sprytni ci więźniowie.
OdpowiedzUsuńŻe im przyszło coś takiego do głowy :)
UsuńSzkoda tylko, że do takich działań wykorzystywali te kochane zwierzaki.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia!
Właśnie - niezbyt to śmieszne :)
UsuńGrunt to pomysł.. kotu krzywda się nie działa, więźniowie mieli radoche.. żyć nie umierać.
OdpowiedzUsuńWłaściwie to masz racje - kot był cały i zdrowy :)
UsuńLudzie to mają pomysły ??!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że kotu nic nie jest...
Nie - wszystko ok.:)
UsuńCiekawe jak na imię ma ten kot... Ja obstawiam, że Amfik, Spidzik, Koksik, Heruś, Ziółko lub Kwasik :)))
OdpowiedzUsuńChyba Ziółko - bo też niezłe ziółko z tego Kota :)
UsuńPiękne zdjęcie i ciekawa opowieść :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
UsuńDobrze, że kota nie posadzili za karę. A może dostał tylko "zawiasy" ;-))))
OdpowiedzUsuńNa szczęście nie :)
UsuńWłaśnie, ciekawe co będzie z psem Kory, Ramoną :)
UsuńPewnie dostanie w zawiasach :)
Usuń