poniedziałek, 16 września 2013

Bezpańskie koty - Miauczący zabójcy

 

 

Są tajemnicze, leniwe, okrutne. Jeśli zaczniemy bezwzględnie walczyć z bezpańskimi kotami, te zwierzęta mogą wyginąć całkowicie w ciągu 11 lat – ostrzegają naukowcy. Czy na pewno tego chcemy?  

 

 

 

Z kotów człowiek od dawna nie ma już żadnego pożytku. Przestały chronić gospodarstwa przed gryzoniami, za to coraz chętniej polują na małe ptaki, których w miastach drastycznie ubywa. Podpadły tym samym ekologom, którzy nawołują, by populację kotów znacznie ograniczyć. Proponują poddać je sterylizacji. Ale naukowcy z Tufts University w Massachusetts właśnie ogłosili rezultaty badań, z których wynika, że trzeba to robić rozważnie, bo inaczej koty znikną całkowicie z naszych osiedli. Czy zasłużyły na taki los?









Koty uwielbiają polować. Ich ofiarami padają drobne gryzonie i ptaki. To nic nowego. W ubiegłym roku badacze z University of Georgia we współpracy z „National Geographic” wykazali, że koty żyjące w amerykańskich domach są o wiele większymi zabójcami, niż dotychczas sądzono. Do badania, które trwało ponad tydzień, uczeni wybrali 60 rodzin mających koty. Właściciele zainstalowali swoim pupilom miniaturowe kamery, które rejestrowały ich aktywność. Dzięki temu naukowcy mogli ustalić, ile zwierząt naprawdę upolowały. Dotychczas bowiem liczono tylko te ptaki czy gryzonie, które zostały przyniesione przez koty do domów.


Zastosowanie kamer pokazało, jak zaniżone były informacje o kocich ofiarach. Okazało się bowiem, że prawie co drugie upolowane zwierzę koty pozostawiają na miejscu zbrodni, pozostałe 30 proc. zjadają, a jedynie co piątą ofiarę niosą do domu.


Badaczy zaskoczyła jednak nie tylko skala zjawiska, lecz także różnorodność upolowanej zdobyczy. Koty najchętniej zabijały jaszczurki, węże i żaby, a tylko co czwartą ich ofiarą były małe gryzonie, raczej myszy i nornice niż dużo większe i bardziej bojowe szczury. Koty często też zabijały ptaki (12 proc. ofiar). Ta informacja najbardziej rozzłościła ekologów, którzy już od pewnego czasu podejrzewali, że to właśnie przez polujące koty domowe co trzeci gatunek ptaków żyjących w Ameryce jest zagrożony wyginięciem.


Na podstawie tego i kilku jeszcze innych badań naukowcy ze Smithsonian Conservation Biology Institute i amerykańskiego Fish and Wildlife Service ustalili, że amerykańskie koty domowe w ciągu zaledwie jednego roku zabiły 2,4 mld ptaków


i 12,3 mld ssaków, takich jak ryjówki, wiewiórkowate i norniki. Według szacunków uczonych koty mają na koncie nawet cztery razy więcej ofiar, niż dotychczas sądzono. W kocich pyszczkach ginie zatem więcej ptaków i ssaków niż pod kołami samochodów czy w wyniku zatrucia pestycydami. Zaskakujące dane opublikowano w styczniu tego roku w „Nature Communications”.


Wielkimi zabójcami są nie tylko amerykańskie dachowce. Podobnie jest w Wielkiej Brytanii, gdzie naukowcy również od lat przypuszczali, że za zmniejszanie się populacji ptaków odpowiadają koty. Dowodów na to dostarczyła w styczniu tego roku dr Rebecca Thomas, której pracę na temat zwyczajów łowieckich tych zwierząt opublikowało cenione czasopismo naukowe „PLOS ONE”. Wykazała ona, że co piąty kot jest aktywnym myśliwym i w ciągu roku zabił kilkanaście gryzoni lub ptaków. Rekordziści upolowali nawet kilkadziesiąt zwierzaków. – Nie są to oszałamiające liczby – przyznała dr Thomas. – Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę fakt, jak ogromne jest zagęszczenie kotów na terenach miejskich, a jak niewielkie ptaków, to wniosek jest oczywisty: ptaki żyjące w miastach i okolicach są poważnie zagrożone – komentowała swoje badania dr Thomas. 




(fot. PantherMedia)
(fot. PantherMedia) 

A koty polować nie przestaną. Lubią przytaszczyć do domu na wpół sparaliżowaną, przerażoną mysz i z dumą położyć u stóp pana. Miłośnicy kotów twierdzą, że to trofeum, dowód wdzięczności za schronienie i jedzenie. Naukowcy są dalecy od przypisywania zwierzętom ludzkich cech i zachowań, ale przyznają, że nie znają innego wytłumaczenia takiego postępowania.




Nie potrafią też wyjaśnić, co kierowało Norrisem, słynnym kotem z Bristolu, o którym przed kilkoma tygodniami pisał tygodnik „Time”. Norris nie polował na ptaki ani gryzonie (przynajmniej nikt go na tym nie przyłapał), ale właścicielom przynosił trofea, choć nietypowe. Kiedyś podarował im kawałek pizzy, innym razem świeżo uprane ubranie, a raz nawet stanik. Sąsiedzi długo nie mogli uwierzyć, że okrada ich kot, a nie jakiś złodziejaszek czy włóczęga.


Czyżby Norris w niekonwencjonalny sposób zaspokajał instynkt myśliwego? Nie można tego wykluczyć. – Koty mają instynkt myśliwego. Jeśli jednak nie muszą zdobywać jedzenia, polują mniej, dla zabawy – mówi dr Robert Kaszyński, weterynarz i konsultant medyczny w firmie Bayer. Im bowiem bardziej zadbany i nakarmiony kot, tym mniejszą ma ochotę polować – wykazali badacze z University of Illinois.


Założyli nadajniki radiowe 18 kotom, które mieszkały w domach, ale właściciele zapewniali im pełną swobodę i pozwalali na nieograniczone spacery, i 24 zwierzakom żyjącym dziko. Naukowcy śledzili potem wędrówki kotów i gdy tylko zatrzymywały się gdzieś dłużej, jechali tam, by je podglądać. Wyniki badania opublikowali w „Journal of Wildlife Management”.

 

artykuł z Newsweeka



15 komentarzy:

  1. A to dopiero! Myslalam, ze co najmniej domowe koty, nazarte w koncu do wypeku, powstrzymuja sie od polowan i robia to sporadycznie. Raczej tym bezdomnym przypisywalabym polowania z glodu.
    Przynajmniej wiem, ze Miecka nie poluje, bo nie wychodzi, wiec nie przetrzebia populacji wrobli w Getyndze :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na mojej ulicy nawet bezpańskie chodzą najedzone - wszyscy im znoszą jedzenie to może dlatego nie polują bo po co . Moje też siedza w domu więc nie mam wyrzutu sumienia :))

      Usuń
  2. Trudno walczyć z instynktem zwierząt,czy to będzie domowy kot,czy wolnobytujący dokarmiany przez ludzi,polować będą.
    Kiedy zaczynałam swoją przygodę z kotami moje małe kocie najedzone i wymiziane,nieustannie polowało na moje biedne papużki,które dostawały zawału jak kot wskakiwał im na klatkę,ot instynkt zawsze będzie w najedzonym,czy głodnym kocie.
    Warto rozważyć wszystkie możliwości,by któregoś dnia nie obudzić się bez zwierząt w naszym ekosystemie.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście masz racje. Życia bez zwierząt nie wyobrażam sobie. Na pewno nie będzie tak żle jak piszesz na końcu , ale uważam że sterylizować trzeba :)

      Usuń
  3. lepiej byłoby znaleźć dom tym kotom niż z nimi walczyć ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I koniecznie sterylizować bo kociaków rodzi się coraz więcej i nawet jak je się wyłapie i zawiezie do schroniska nie wszystkie znajdują dom.No i lepiej im w schronisku - są bezpieczne :)

      Usuń
  4. Miałam do niedawna 9 letnią kotkę Satię wychodzącą, wysterylizowaną po pierwszym miocie. Sati oprócz tego, że przynosiła nagminnie ptaki i myszy potrafiła również przynieść plasterki szynki z kanapek sąsiadów, wszystko dla mnie z miłości :) Kotka latem wskakiwała przez okno do kuchni i pewnego dnia przyniosła sobie na miskę upolowaną srokę, myślałam, że padnę na zawał! Natomiast mój leniwy kocur również wychodzący niczego jeszcze nie przyniósł. Również jestem za sterylizacją :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawe wyniki...
    Cóż o koty trzeba dbać i sterylizować aby było ich mniej.
    Jak będzie mniej to i szanowane będą bardziej.

    OdpowiedzUsuń
  6. hej, dzięki za wizytę na moim blogu i miłe słowo :) też czytałam ten artykuł, sama tez obawiam się o los kotów wolnożyjących.... pozdrawiam kocio i życzę miłego popołudnia wśród Twoich czworonogów :)

    OdpowiedzUsuń