Magiczne miejsce
Odwiedzając
tradycyjnie szopki w warszawskich kościołach w okresie Bożego
Narodzenia, pojechaliśmy tym razem na Bielany. Można tu obejrzeć piękną
szopkę z rzeźbami Józefa Wilkonia przedstawiającymi Świętą Rodzinę,
pasterzy, zwierzęta. Nie brak też żywego osiołka. Ale, ale... a któż to
leży w żłobku obok Pana Jezusa? Dwa dorodne koty! Najwyraźniej
uznały, że to miejsce przygotowano specjalnie dla nich. Cóż – w szopce
nie razi przecież widok żywego osiołka, owieczki czy królika. A skoro
królik, to dlaczego by nie kot?
Z księdzem Wojciechem
Drozdowiczem, proboszczem pokamedulskiego kościoła na Bielanach,
opiekunem tego niezwykłego miejsca, rozmawia Maria Kaniewska.
Maria Kaniewska: Skąd wziął się zamysł, aby nobilitować zwierzęta i
osadzić je w bożonarodzeniowych szopkach? Czy to tylko tradycja ludowa,
utrwalona w kolędach i pastorałkach?
Ks. Wojciech Drozdowicz:
Zwyczaj ten zapoczątkował już św. Franciszek, który osiemset lat temu
„wynalazł” szopkę. Na szczęście jej nie opatentował, a wręcz cieszył
się, gdy inni szli w jego ślady. Wśród słynnych naśladowców znajdziemy
naszego mistrza Józefa Wilkonia, który wyrzeźbił szopkę w Lesie
Bielańskim w Warszawie. Jej historia jest następująca.
Dziesięć
lat temu pan Józef, nucąc przy pracy znaną piosenkę: „Karuzela,
karuzela na Bielanach co niedziela”, wyrzeźbił zwierzęcą karuzelę. Ma
ona aż siedem metrów wysokości i kręci się nieprzerwanie, czasem do
późnej nocy. Bielańską pracę mistrz ofiarował budzącym się do życia
dzieciakom z kliniki Budzik, w Centrum Zdrowia Dziecka. W szalonych
planach karuzelę miał napędzać osioł. Dostaliśmy takiego osiołka od
warszawskiego ZOO. Na imię mu Franciszek.
Nie przewidzieliśmy tylko
jednego: że osiołki mają długie przestoje. I gdy osiołek stanie, to już
stoi. Wtedy nawet proboszcz Lasu Bielańskiego nie jest w stanie go
poruszyć.
Zostaliśmy więc z piękną karuzelą i z bezrobotnym osiołkiem Franciszkiem, który mieszkał w małym ogródku kamedulskiej pustelni.
Kocie Sprawy
Tekst i zdjęcia Maria Kaniewska
Cos podobnego! Takie swietokradztwo, koty w lozku u Jezuska!!! Ze tez kler na to pozwala! :)))
OdpowiedzUsuńWidać czasami trafia się i dobry kler :) Ja niestety jeszcze na takich nie trafiłam :)
Usuńpilnuja dzieciatka :) super widok!
OdpowiedzUsuńTak - bardzo fajny i niespotykany :)
UsuńMasz bardzo fajnego bloga. Zapraszam do mnie :)
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie - pozdrawiam :)
UsuńSwietna historia! Dzieki:)
OdpowiedzUsuńMagiczna , kocia :)
Usuńpiękna :)
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt!
Śliczna opowieść!
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt! :)
No pięknie, koty w żłobku! Historia piękna :)
OdpowiedzUsuń