sobota, 21 grudnia 2013

Magiczne miejsce



  Odwiedzając tradycyjnie szopki w warszawskich kościołach w okresie Bożego Narodzenia, pojechaliśmy tym razem na Bielany. Można tu obejrzeć piękną szopkę z rzeźbami Józefa Wilkonia przedstawiającymi Świętą Rodzinę, pasterzy, zwierzęta. Nie brak też żywego osiołka. Ale, ale... a któż to leży w żłobku obok Pana Jezusa? Dwa dorodne koty! Najwyraźniej uznały, że to miejsce przygotowano specjalnie dla nich. Cóż – w szopce nie razi przecież widok żywego osiołka, owieczki czy królika. A skoro królik, to dlaczego by nie kot?

 

 


Z księdzem Wojciechem Drozdowiczem, proboszczem pokamedulskiego kościoła na Bielanach, opiekunem tego niezwykłego miejsca, rozmawia Maria Kaniewska.

 

 


Maria Kaniewska: Skąd wziął się zamysł, aby nobilitować zwierzęta i osadzić je w bożonarodzeniowych szopkach? Czy to tylko tradycja ludowa, utrwalona w kolędach i pastorałkach?

Ks. Wojciech Drozdowicz: Zwyczaj ten zapoczątkował już św. Franciszek, który osiemset lat temu „wynalazł” szopkę. Na szczęście jej nie opatentował, a wręcz cieszył się, gdy inni szli w jego ślady. Wśród słynnych naśladowców znajdziemy naszego mistrza Józefa Wilkonia, który wyrzeźbił szopkę w Lesie Bielańskim w Warszawie. Jej historia jest następująca.


Dziesięć lat temu pan Józef, nucąc przy pracy znaną piosenkę: „Karuzela, karuzela na Bielanach co niedziela”, wyrzeźbił zwierzęcą karuzelę. Ma ona aż siedem metrów wysokości i kręci się nieprzerwanie, czasem do późnej nocy. Bielańską pracę mistrz ofiarował budzącym się do życia dzieciakom z kliniki Budzik, w Centrum Zdrowia Dziecka. W szalonych planach karuzelę miał napędzać osioł. Dostaliśmy takiego osiołka od warszawskiego ZOO. Na imię mu Franciszek.

Nie przewidzieliśmy tylko jednego: że osiołki mają długie przestoje. I gdy osiołek stanie, to już stoi. Wtedy nawet proboszcz Lasu Bielańskiego nie jest w stanie go poruszyć.


Zostaliśmy więc z piękną karuzelą i z bezrobotnym osiołkiem Franciszkiem, który mieszkał w małym ogródku kamedulskiej pustelni.

 

 Kocie Sprawy

Tekst i zdjęcia Maria Kaniewska


11 komentarzy: