Ich ojczyzną są Niemcy. W 1902 roku ukazał się tam wydrukowany techniką chromolitografii „Zegar bożonarodzeniowy dla dzieci”.
Za wynalazcę kalendarza adwentowego uchodzi jednak Gerhard Lang, współwłaściciel wydawnictwa w Monachium, który wymyślił w 1903 roku kalendarz bożonarodzeniowy „W krainie Dzieciątka Jezus”. Nad nadrukowanymi cytatami dzieci mogły naklejać obrazki.
Natomiast pierwszym kalendarzem z otwieranymi okienkami był „Domek Dzieciątka Jezus”. Rozpoczynał się 6 grudnia, dlatego nazywano go też „Kalendarzem św. Mikołaja”.
Lang wykorzystał pewien pomysł z dzieciństwa — w przeszłości mama naszywała mu na karton 24 ciasteczka, aby osłodzić czas oczekiwania na święta; on z kolei w latach 20. XX wieku wypełnił tworzone przez siebie kalendarze czekoladkami.
Kalendarze upowszechniały się stopniowo, ale wybuchła pierwsza wojna światowa, potem druga, więc wstrzymano druk (ze względu na ograniczenia papieru i małą przydatność do celów wojskowych). Tuż po wojnie wznowiono ich wydawanie — wszystkie strefy okupacyjne otrzymały licencje i rozpoczęły produkcję. Kalendarze wydawane od 1946 roku w wydawnictwie Sellmer w Stuttgarcie-Rohr często wysyłali amerykańscy żołnierze swoim rodzinom. W ten sposób trafiły do Ameryki.
Na kalendarze z Niemiec Zachodnich naklejano brokat. W NRD nie stosowano tej ozdoby, ponieważ swoim blaskiem mogłaby nawiązywać do chrześcijańskiego rodowodu święta. Kalendarze o symbolice religijnej wydawano w małych nakładach na przykład w wydawnictwie Wartburg Verlag Max Kessler w Jenie.
Kalendarze zyskiwały popularność także w innych krajach niemieckojęzycznych. Najstarsze z nich, które znaleziono w Szwecji, Austrii czy Szwajcarii, zostały tam przesłane przez krewnych z Niemiec. Później eksportem zajęły się same wydawnictwa. W Szwecji pierwszy kalendarz wykonała w 1934 roku ilustratorka Aina Stenberg-Masolle. Długą tradycją kalendarzy może się także poszczycić Dania. W Polsce czy Czechach kalendarze pojawiają się od początku lat 90. Motywy narodowe zanikają na rzecz znanych na całym świecie postaci z filmów czy kreskówek.
https://namiot.wordpress.com/
fajny post, nie znałam historii kalendarzy adwentowych:)
OdpowiedzUsuńu mnie dzisiaj też kalendarz;)
ps. dobrego grudnia!
Tak szczerze - Ja też nie . Dowiedziałam się przypadkiem jak serfowałam po necie :)
UsuńWow fajny post, nie znałam historii tych kalendarzy...
OdpowiedzUsuńDziękuję za informacje :-)
A proszę bardzo :)
UsuńPozdrawiam :)
Nie tylko slodycze pakuja do kalendarzy adwentowych. W ubieglym roku dostalam od corki kalendarz Douglasa pelen takich troche wiekszych probek i kilku calkiem duzych. Stal sobie w lazience i codzien wyciagalam z niego cos innego.
OdpowiedzUsuńO kurcze - to Ci zazdroszczę - uwielbiam takie rzeczy :)
Usuńpiękne te co pokazałaś :)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńPozdrawiam :)
Bardzo fajny post, ja również nie znałam historii kalendarzy :) U mnie się nie sprawdził, nie za bardzo lubię czekoladę, u mojego rodzeństwa też, ale z innego powodu... lubią czekoladę za bardzo i znika pierwszego dnia :)
OdpowiedzUsuńJa zawsze robiłam jak Twoje rodzeństwo - jednego dnia zjadałam wszystko apotem zamykałam okienka i udawałam że to nie Ja :)))
UsuńPiękny temat, Grażynko udostępniłaś. Pozwól, że wspomnę na swoim blogu w tworzonym właśnie poście o kalendarzu adwentowym, ale przez siebie zrobionym ;)
OdpowiedzUsuń:)))
OdpowiedzUsuńA ja w innym temacie:)Na wieczornym spacerniaku widziałam drobniutkiego yoreczka-akrobatę.Robił siusiu stojąc słupka na...przednich łapkach:)))