poniedziałek, 7 maja 2012
Gdzie jest Filemon ??
Jest taka lecznica, do której lubię chodzić, gdyż mieszka w niej kot Filemon. Minęły już cztery lata od czasu, kiedy został tu przyniesiony jako umierający na koci katar maluch. Chorobę udało się wyleczyć, lecz kotek stracił oczy - jedno całkiem, drugie niby nie, ale obrosło błoną i kot jest niewidomy. Nic mu to jednak nie przeszkadza, lecznicę zna jak własną kieszeń - nauczył się, gdzie co stoi i bez problemu wskakuje na meble, sypia w umywalce i wita pacjentów w poczekalni.
Wszyscy go uwielbiają, przynoszą mu smakołyki i cieszą się, że to takie miłe, takie przyjazne zwierzętom miejsce - proszę popatrzeć, mieszka tu ślepy, uratowany kot i dobrze mu się w życiu wiedzie.
Filemon akceptuje bez wyjątku psich i kocich gości, bo przecież świetnie wie, że oni są tu na chwilę, a on pozostaje niepodzielnym władcą tego terytorium. Czasem trzeba go zamykać w "socjale" - gdy kot podczas zabiegu za głośno wrzaśnie o ratunek, to Filek, niczym karetka pogotowia, na ten ratunek mu spieszy. Natomiast jedna bardzo bojaźliwa kotka spokojnie znosi wszelkie przy niej czynności wyłącznie w obecności Filemona. Jej opiekunka już w drzwiach lecznicy pyta: Gdzie jest Filemon?
x
Jest taka lecznica, do której nie lubię już chodzić. Mieszkał w niej kot Filemon, lecz dostał eksmisję. Po czterech latach wiernej służby w charakterze sanitariusza został przeniesiony w miejsce przypadkowe, niesprawdzone, obce. Byle jak, byle szybko.
Bo lecznica teraz ma być wzorcowa. Donice z kwiatami (Filek niszczył kwiaty), plastikowe stojaki z karmami leczniczymi (mógłby po nich skakać). Poza wszystkim Filek nie jest zbyt urodziwy psułby nowy, wspaniały wizerunek tego przybytku.
I przecież tak łatwo można sobie wytłumaczyć - on teraz nareszcie ma prawdziwy dom. Tylko czy ktoś go spytał o zdanie?
No trudno. Nie pora na sentymenty, kiedy biznes wzywa. Takie czasy.
Artykuł znaleziony w necie napisany przez
Marylę Weiss
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Myślę, że ta lecznica po eksmisji kotka straciła wielu klientów... przenieśli się do konkurencji... to dla nich kara...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i miłego dnia
Masz racje - bardzo żle zrobili :(
UsuńTaaak są lecznice i "lecznice" ....
OdpowiedzUsuńWłaśnie ale to smutne :(
UsuńNiedaleko mnie jest też taka lecznica, gdzie mieszka na stałe kot, wszystko eleganckie i na wysoki połysk, ale kot tam jest nieodłącznym elementem.
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy to Filemon, bo kiedy byłam tam ostatnio z pieskiem, nie ruszył się nawet na jego widok (zresztą piesek był po ukąszeniu kleszcza i ledwo się biedaczek ruszał).
A Filemona szkoda, ludzie przeważnie jednak bywają bezwzględni. Dobrze, że chociaż jakiś dom mu znaleźli.
pozdrowienia
Dobrze że znależli - ale to smutne że tak się go pozbyli
UsuńJesli faktycznie do domu jakiegoś trafił to uważam, ze nie ma w tym nic złego. Z lecznicy pracownicy wychodzą po zmroku, a kot zostaje sam, a w domu? W domu zawsze może sie przytulić do jakiegoś człowieka, o każdej godzine..
OdpowiedzUsuńJesli jednak kota sie pozbyli co by wizerunku nie psuł - biada im.
Tekst świetny!
Bardzo ciekawy artykuł - dobrze się czyta i ciekawa historia
UsuńEch, w zwykłym domu kot też zostaje sam kiedy wszyscy wychodzą do pracy. A lecznica była dla niego domem wiele lat...
UsuńWłaśnie - zgadzam sie z Tobą - okropnie z nim postąpili
UsuńStrasznie mi szkoda tego kotka. Oby tylko w nowym miejscu znalazł jednak szczęście. Fajny artykuł. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMnie tez go szkoda :(
UsuńWielu ludzi nie zasługuje jednak na to, zeby mieć jakiekolwiek zwierzęta. Ale w życiu bym nie pomyślała, ze to dot. pracowników lecznicy, którzy powinni być wzorem i ostoją. Mam nadzieje, że jednak jest szczęśliwy w nowym domku.
OdpowiedzUsuńJa też mam taką nadzieje :))
UsuńSou suspeita para falar sobre felinos, eu os amo muito, mas esse gatinho é muito lindo e fofo!
OdpowiedzUsuńBeijos
Jussara
Eu também adoro cães e gatos. Cumprimentos e tenha um bom dia
UsuńBardzo jestem ciekawa jakie były motywy właścicieli lecznicy kiedy oddawali Filemona i czy kot trafił w dobre ręce. Pewnie dla lecznicy byłoby lepiej gdyby w jakiejś formie przekazali swoim klientom te informacje. Mieliby szansę, że klienci nie odejdą podejrzewając ich o bezduszne działania. A swoją drogą sama zmieniłam lecznicę ze względu na podejście do pacjentów w tej do której obecnie chodzę podejście jest: "nie ważne jaki jest dzień tygodnia, nie ważne która godzina jeśli uważasz, że sprawa jest pilna dzwoń i konsultuj albo umawiaj się na wizytę". W starej nie było mowy o uzyskaniu pomocy nawet w szczególnych przypadkach (np.potrącenie) po godzinach otwarcia (weterynarz mieszka przy lecznicy).
OdpowiedzUsuńTo dobrze że zmieniłaś - jak jest złe podejście - ludzie zmieniają lecznice - ja też tak robie
Usuń¡Qué barbaridad!
OdpowiedzUsuńEspero que sea feliz en su nuevo hogar.
Bonita y feliz semana.
Penso anche che forse nella nuova casa sarà bene - saluto e vi auguro una bella giornata
UsuńNie przepadam za kotami,ale urzekł mnie ten z zielonymi oczkami! Takie fajne i szczere te oczęta :)
OdpowiedzUsuńTak - jest piękny - pozdrawiam
Usuń