sobota, 22 lutego 2014

A Ty ?






Może długie , ale przeczytajcie bo piękne ....


                                                   *

Filip Łobodziński 


* Moja spowiedz *


Wyznaję, że straciłem wiarę. Nie wierzę już w człowieka, niszczyciela nieba i ziemi, który odmawia innym, żywym istotom prawa do godnego życia i godnej śmierci. Wyznaję, że straciłem wiarę, w której zostałem wychowany, wykształcony i utrzymywany przez długie lata. Długo walczyłem o jej zachowanie, ale czarę goryczy przelał zły sen. Śniło mi się, że jestem na mszy w moim kościele parafialnym. Ksiądz podczas kazania wygłasza następujące słowa:


Wyobraźcie sobie, umiłowani bracia i siostry, że mieszkacie pod jednym dachem z kimś, kogo bardzo kochacie. Komu patrzycie w oczy z głęboką ufnością, komu okazujecie pełne oddanie, kogo jesteście w stanie bronić do upadłego, gdyby zdarzyło się niebezpieczeństwo. I oto nadchodzi straszna chwila, gdy ta ukochana osoba porzuca was uwiązanych w lesie albo zamyka w pojemniku i odchodzi na zawsze, nie oglądając się za siebie. A wy nie rozumiecie, co się stało... Taki jest los tysięcy porzuconych psów.


Wyobraźcie sobie teraz, drodzy moi, że błąkacie się od urodzenia po mieście bez przyjaznego dachu nad głową. Nadchodzi zima, a jedyne ciepłe kąty, które mogą dać schronienie wam i waszym małym dzieciom, są zatrzaśnięte na głucho. Taki jest los tysięcy bezdomnych kotów. A teraz wyobraźcie sobie, że owszem, macie mieszkanie na schludnym osiedlu, ale pewnego dnia przyjechał buldożer i wyburzył wszystkie domy. Nowych nikt nie zbudował. Jesteście zdani na łaskę i niełaskę nieprzyjaciół i pogody. Taki jest los wróbli, którym zabiera się mieszkania - krzewy, krzaki i zarośla - nie sadząc nowych. Wyobraźcie sobie, że wasze z trudem zbudowane mieszkanko zapada się w czeluść piwniczną. Ściany dołu są gładkie i ciasne, a ludzie, którzy mogliby z zewnątrz przyjść wam z pomocą, zamurowali jedyną waszą drogę ucieczki. Właśnie wczuwacie się w sytuację ptaków, których gniazda zsunęły się na dno rynny, a dolny otwór został zanitowany.


I wyobraźcie sobie jeszcze, najmilsi, że cierpicie biedę, niedostatek, głód i choroby, ale oto znaleźli się ludzie, którzy wam pomagają - przygarniają pod swój dach albo regularnie donoszą wam strawę i leki, dbają o to, by w waszym życiu nie zabrakło odrobiny troski i godności. Tymczasem ludzie ci stają się powszechnym pośmiewiskiem, a nierzadko obiektem pogardy. Taki właśnie jest los tych, co prowadzą schroniska dla bezdomnych zwierząt lub dokarmiają koty, ptaki i psy.


A teraz, umiłowani w Chrystusie bracia i siostry, odpowiedzcie sobie na pytanie: czy naprawdę czynię tak, jak podoba się wszechmiłosiernemu Bogu?.


Wyznaję, że straciłem wiarę. Nie wierzę już w człowieka, niszczyciela nieba i ziemi, który odmawia innym, żywym istotom prawa do godnego życia i godnej śmierci.


Tak kazał ksiądz z ambony. Nie jednej niedzieli, ale przez wiele tygodni. Oczywiście, że był to sen - na jawie bodaj żaden ksiądz o takich sprawach nawet się nie zająknie. A dlaczego mówię, że sen ten był zły? Bo parafianie wreszcie stracili cierpliwość. Zaczęli słać do kurii petycje, by odwołała księdza, bo przynudza i zawraca głowę jakimiś bzdurami. Podawali przykłady. Aż wreszcie kuria zareagowała. Wysłuchała próśb parafian. Pojawił się nowy proboszcz. Parafianie żyli dalej tak jak dawniej.


Wyznaję przeto, że utraciłem wiarę. Ale nadal wierzę bardzo gorąco. Wierzę w jednego Boga, Ojca Wszechmogącego, Stworzyciela nieba i ziemi i wszystkich istot chodzących, fruwających i pływających, pośród których dopiero na ostatku pojawił się człowiek. Nie wierzę w człowieka, niszczyciela nieba i ziemi, który odmawia tylu innym żywym istotom prawa do godnego życia i godnej śmierci. Wierzę w Boga, który zesłał potop powszechny na ziemię, by ukarać grzeszną ludzkość, ale ocalił nie po jednej parze niepływających zwierząt, lecz wszystkie. One wszak nie zgrzeszyły, nie zrozumiałyby zatem sensu strasznej kary przez kataklizm. Nie wierzę w człowieka, który powołując się na swe rzekome uczestnictwo w powszechnej w przyrodzie walce o byt, hoduje masowo zwierzęta, by je równie metodycznie i bezrefleksyjnie uśmiercać. Który zastawia wnyki w lasach, zadające okrutne męczarnie schwytanym zwierzętom. Który co roku bierze udział w zagładzie bezbronnych ryb, by uczcić Narodziny Dzieciątka.


Wierzę w jednego Pana, Jezusa Chrystusa, współistotnego Ojcu, który dla nas, istot żywych, i dla naszego zbawienia przyjął ciało z Maryi Dziewicy i stał się Synem Człowieczym. Nie wierzę w człowieka, który twierdzi słowami Maksyma Gorkiego, że "człowiek to brzmi dumnie", a chcąc ubliżyć bliźniemu, mówi "łżesz jak pies", "jesteś bydlę", "to kompletne zezwierzęcenie". Wierzę w Pana, który powtórnie przyjdzie w chwale sądzić żywych i umarłych, a istoty, których Stwórca podobno nie obdarzył duszą, nie mogły zatem rozpoznać grzechu - pierwsze przygarnie i przytuli w Królestwie, któremu nie będzie końca. Nie wierzę w człowieka, który przeznacza astronomiczne kwoty na technologię zniszczenia, a odmawia przekazania drobnego datku na comiesięczne utrzymanie jednego bezdomnego zwierzęcia.

Wierzę w Ducha Świętego, Pana i Ożywiciela, który od Ojca i Syna pochodzi, który mówił przez Proroków najpiękniejsze słowa Obietnicy.


Nie wierzę w człowieka, który mogąc przemówić do całych rzesz swoich współplemieńców z ekranów telewizorów, gazet i ambon, zamyka oczy, uszy i usta na los swoich braci mniejszych, który mogąc uczyć, nie uczy, mogąc zachęcić, wyśmiewa i pogardza, mogąc pokazać wzór dobrego chrześcijanina i człeka poczciwego, omija tę możliwość szerokim łukiem. Wierzę w jeden święty i apostolski Kościół, który jest naprawdę powszechny, który obejmuje serdecznym ramieniem i współczuciem istoty cierpiące bez sensu, bez racji, bez grzechu. Który wie, że istoty te ani nie zadały bólu Synowi Człowieczemu, ani nie kalały imienia Boga. Nie wierzę w człowieka, który odmawia odpowiedzialności za wszystko, co zostało stworzone także dla jego radości.


Więcej grzechów nie trzeba. Te i tak są śmiertelne. Za wszystkie niezawinione cierpienia i za całą obojętność ludzką w stosunku do niego żałuję całą duszą. Ale wiem, że nie zdołam żalem swym obdzielić wszystkich istot, które Bóg kocha, a człowiek ma w pogardzie lub zapomnieniu.


Wyznaję, że straciłem wiarę. Nie wierzę już w człowieka, niszczyciela nieba i ziemi, który odmawia innym, żywym istotom prawa do godnego życia i godnej śmierci.




Z FB  https://www.facebook.com/pages/Mrucz%C4%85ce-skarby-z-kaliskiego-Schroniska-dla-Bezdomnych-Zwierz%C4%85t/122623597868714

20 komentarzy:

  1. Ja juz dawno stracilam.
    A tacy ksieza niestety tylko w snach... :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety - tylko w snach. Filip Łobodziński pięknie napisał - lubię go - mądry facet .

      Usuń
  2. Łał ... no cóż , choćbyśmy chcieli świata nie zbawimy - okrutni bywamy to fakt ,ale możemy robić swoje i uchodzić za dziwaków lub jak kto woli kociarzy np.:) podpisuje się Matka Teresa od kotów ( mam przydomek nadany przez męża ..hi)
    Udanej soboty życzę ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi że poznałam Matkę Teresę od kotów hi hi :)

      Usuń
  3. Znaleźć człowieka, który byłby Człowiekiem dla zwierząt jest dość trudno...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę że jest ich dużo , ale niestety też dużo ludzi złych :)

      Usuń
  4. A ja już dawno przestałam chodzić do kościoła. Mam dość słuchania księży, którzy głoszą kazania, a sami się do nich nie stosują. Przestałam też zastanawiać się, czy Bóg naprawdę istnieje? Ja wierzę w dobro i zło. W to, że trzeba być dobrym człowiekiem, bo dobro które uczynimy, powraca do nas ze zdwojoną siłą.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dlatego dla mnie dobry człowiek to ten co ma serce dla zwierząt.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak się mówi i myślę że to prawda - wiele razy się przekonałam :)

      Usuń
  6. Ostatnio koleżanka mówi mi prosto z mostu i bez ogródek. "No ja miałam kiedyś psa, ale tak nam niszczył w domu, że mąż wywiózł go do lasu....". Bez cienia smutku, zmartwienia.. powiedziała mi to tak jakby mówiła o nie wiem, o czym, ciężko mi to nawet porównać z czym kolwiek. No, np. że miała kiedyś rower, ale się jej zepsuł...
    Wmurowało mnie. Do końca dnia nie potrafiłam myśleć o czym innym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To przerażające że są tacy ludzie - ręce opadają :(

      Usuń
  7. Filipa Lobodzinskiego lubie od zawsze. Wiadomo od Dudusia, poprzez inne role, doskonale tlumaczenia ksiazek z hiszpanskiego do teraz za odwage, serce, madrosc.

    Nas bliscy znajom, -przyjechali do Francji z dwoma kotam i psem..Kot zaginal,nawet go nie szukali, psa tez juz nie maja, bo zle ponoc znosil podroze i takie tam.. Drugi kot siedzi sam w domu przez dwa tygodnie, gdy oni wyjezdzaja..Moze to nic takiego, ale mnie sie nie podoba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też go bardzo lubię i też od Dudusia - póżniej śledziłam też jego losy.

      Kot najdłużej może sam siedzieć 2-3 dni , ale ja nawet na tyle nie miałabym sumienia zostawić. Bardzo żle robią. Nie powinni mieć zwierząt

      Usuń
  8. Super gość- Filip Łobodziński... Czasem też się zastanawiam, dlaczego na przykład, pomimo dużego hałasu wokół sprawy zwierzęcia porzuconego i uwiązanego w lesie, lub jak ostatnio- uśmiercenie zwierzęcia w zoo, na oczach widzów i przy kamerach... tylko na forach, a z ambony ani słówkiem, choćby zagrzmieć: "Człowieku, jak żyjesz by zasłużyć na owo miano człowieka... Ech- słów szkoda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak napisała Anna Maria - Tacy księza tylko w snach .

      Usuń
  9. Ach,Duduś...jak widać z treści artykułu,też marzyciel...:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nic nowego ... moja wiara w ludzi a nawet w boga dawno minęła.....
    I zgadzam sie z Filipem "Dudusiem" Łobodzińskim.
    Ludzie to potwory dla siebie nawzajem a co tu myslec o .... braciach mniejszych...
    Szkoda ze taki jest nasz świat po tej ciemnej stronie ...

    OdpowiedzUsuń