Jadę w środę po południu taksówką, a kierowca wzdycha i patrzy na mnie ponuro. Co się dzieje? - To pani nie wie? Rysio umiera, umrze chyba już dziś! A Rysio z "Klanu" był przecież taksówkarzem.
Uśmiercenie tego najbardziej popularnego serialowego bohatera, dobrodusznego safanduły z gołębiem sercem, w końcu się dokonało. Podobno realizatorzy serialu "Klan" kilka razy mieli już chęć wysłać Rysia na tamten świat. Rysio miał wylew, zawał, tracił pracę - a jednak trwał, dając pożywkę bezdusznym szydercom, którzy wirtualnie i w realu kpili z niego na potęgę. Aż Rysio zmarł. Śmiercią tyleż tragiczną, co bohaterską. Leżąc w szpitalu jako pacjent po zawale natknął się na rabusia i z właściwą sobie szlachetnością rzucił się na złoczyńcę z okrzykiem: "Złodziej". Jednak upadł tak nieszczęśliwie, że uderzył się w głowę i ranił ostatecznie i nieodwracalnie. Umieranie Rysia trwało jakiś czas i z zapartym tchem było śledzone przez fanów i prześmiewców serialu.
W środę po południu (Rysio jeszcze żył), opowiadał mi płocki taksówkarz, że pośród kolegów rozsyłane są sms-y z pytaniem o to, kto pojedzie do Warszawy. Na pytanie, po co - padała odpowiedź: - Na pogrzeb Rysia z Klanu!
- Były też sms-y, żeby z powodu żałoby po Rysiu przypiąć do anten czarne wstążeczki - dodał kierowca, wzdychając i śmiejąc się na przemian.
- Były też sms-y, żeby z powodu żałoby po Rysiu przypiąć do anten czarne wstążeczki - dodał kierowca, wzdychając i śmiejąc się na przemian.
Eee... chyba nie wiem co napisać :) bo albo to tacy ludzie z jajem... albo nie wiem :)
OdpowiedzUsuńP.S. Dziękuję za miłe słowa u mnie :)
Raczej ludzie z jajem - pozdrawiam :))
OdpowiedzUsuń