sobota, 24 marca 2012

.............

Moje siedem grzechów głównych


Moje siedem grzechów głównych

Niepokorna, ostra, odważna. Od lat nieprzerwanie budzi grozę wśród polityków. Kusi ich, prowokuje, zaskakuje, a potem demaskuje na oczach milionów widzów. "Szatan, nie kobieta!" – z pewnością pomyślał o niej niejeden z rozmówców. A ona, tylko w "Gali", spowiada się ze swoich... grzechów głównych. Komu? Swojemu szefowi Rafałowi Olejniczakowi, redaktorowi naczelnemu Radia ZET.

Czujesz się lepsza od innych ludzi?

Nie. Nie! Dlaczego?

Bo jesteś znana, bo wszyscy się za Tobą oglądają. Jesteś gwiazdą.

Tak? I to jest powód, żeby czuć się lepszym? Od ciebie też jestem lepsza?

Ty mi powiedz.

No dobrze. Jestem najlepsza na świecie (śmiech). Nie, to nie działa. Mogę powiedzieć, że staram się być najlepsza w tym, co robię, ale umiem doceniać sukcesy w innych dziedzinach życia. Bycie rozpoznawanym bywa przyjemne, ale nie jest moim celem. Na szczęście mam ciekawsze zajęcia niż zastanawianie się, czy wszyscy wiedzą, że ja to ja. Lubię, kiedy ludzie kojarzą mnie z moją pracą, jak taksówkarz, który kiedyś rozpoznał mnie po głosie. Kiedy ktoś pamięta mój wywiad, kiedy mam poczucie, że dzięki mojej pracy znalazł inspirację, zaczął o czymś myśleć, jest mi bardzo miło.

Co jest dla Ciebie ważniejsze – szczęście czy praca?

Mój sekret polega na tym, że nie muszę wybierać. Jestem szczęśliwa, pracując, a moja praca mnie uszczęśliwia. Oczywiście budzik dzwoniący o 5.40 potrafi zdenerwować, szczególnie kiedy na zewnątrz jest -20°C (śmiech). Ale to po chwili mija, bo lubię Radio ZET, TVN i TVN24. Pracuję z fantastycznymi ludźmi. To jest szczęście.

Czy to, że o 8.15 "Gościem Radia ZET" rozpoczynasz dzień w polityce, nie łechce Twojej próżności? Nie czujesz się wtedy kimś ważnym?

(śmiech) Nie, bo nie mam wtedy czasu na próżność, od 5.40 do 8.15 mam bardzo mało czasu i bardzo dużo pracy. A o 8.15 bywam wściekła. Wstaję o świcie, czytam gazety, przygotowuję się i wtedy mnie trafia ta myśl: to wszystko na nic, bo polscy politycy są kompletnie niepoważni. To jest potworne, a przypadek ACTA pokazuje jak na dłoni brak elementarnej wiedzy społeczeństwa i polityków na temat własności intelektualnej. Nasi posłowie i europosłowie nie wiedzą, nad czym głosują. Nie potrafią też zatrudnić profesjonalnych ludzi, którzy przeczytaliby te stosy projektów i odnaleźli najistotniejsze zapisy. W efekcie osoby z pierwszych stron gazet, dorośli ludzie z tytułami i wieloletnim doświadczeniem tłumaczą, że ktoś im źle powiedział, że się zagapili lub – i to jest szczyt wszystkiego! – że pomylili zielony guzik z guzikiem czerwonym. Nie wiadomo, czy się śmiać, czy płakać.

Może to jest przejaw pychy? Może tak działają ludzie, którzy uważają się za lepszych?

To prawda, nasi politycy są bardzo pyszni. Większość jest dumna z siebie, napuszona, chodzą tacy zachwyceni sobą, najczęściej nie mając do tego wielu powodów. Do mojej audycji, do której rzetelnie się przygotowuję, przychodzi facet, który nie wie dosłownie nic. Po kilku minutach jest jasne, że nie tylko niewiele wie, ale również nie czyta gazet. I jeśli się nie spóźni, to siedzi przede mną zadowolony z siebie i coś bredzi, a mnie i moim widzom lub słuchaczom opadają ręce. Zwróć też uwagę, jak premier Donald Tusk komunikuje się ostatnio z opinią publiczną. Od początku nowej kadencji jego gabinet po prostu nie działa, zaliczają wpadkę za wpadką, a on nic nie robi. Albo nie widzi, co się dzieje, albo udaje, że tego nie widzi. Po zwycięstwie w drugich wyborach parlamentarnych z rzędu zamknął się w swoim gabinecie i zniknął. To może okrutnie na nim się zemścić, bo w polityce sukces jest zawsze "na chwilę" i nie można odpuścić. Jeśli nie jest się pracowitym i innowacyjnym, szybko się znika.

A tak ostra ocena, jak ta dotycząca Tuska, nie ociera się o pychę?

Nie, to jest właśnie profesjonalizm (śmiech)! Dziennikarstwo wymaga zdolności do oceny i dziennikarz ma do niej prawo, jeśli umie zachować bezstronność.

Można oceniać bez poczucia wyższości?

Można, jeśli ma się wiedzę i umie się słuchać. Ja naprawdę staram się zrozumieć moich rozmówców i interesuje mnie, co oni mają do powiedzenia. Nigdy nie stawiam się ponad rozmówcą i w każdej, choćby najgłupszej wypowiedzi doszukuję się jakiejś mądrości. A z tym, jak wiesz, bywa różnie...

CHCIWOŚĆ

Być czy mieć – co Ty wybierasz?

W XXI wieku zwycięża mieć. Nie podoba mi się to, ale tak jest.

A jedno wyklucza drugie?

O tak, w niektórych przypadkach na pewno (śmiech). Ależ mnie korci, żeby podać tu kilka nazwisk (śmiech)...

Patrzę na Ciebie od kilkunastu lat i myślę, że można mieć i być, jeśli się jest Moniką Olejnik. Nie zamknęłaś się w wieży dla sławnych i bogatych.

Staram się, ciągle pracuję nad sobą. Kiedy obserwuję ludzi, którzy osiągnęli ten tzw. sukces, to jestem przekonana, że ta wieża istnieje tylko w bajkach.

To na co jesteś łasa?

Na słodycze, ale ich nie jem. A najbardziej na czekoladowy tort! Można powiedzieć, że czekoladowego tortu nie jem najbardziej (śmiech). Jestem też łasa na każdy smak związany z miejscem, za którym pięknie jest potem tęsknić.

Gromadzisz jakieś dobra?

Tak, oczywiście. Głównie książki, ubrania i buty. Dobre wina zatrzymują się tylko na chwilę, a przyjaciele, inspiracje i wiedza – na dłużej.

A pieniądze?

Niestety, nie umiem ich utrzymać. Jestem strasznie rozrzutna.

Ale chyba musisz być chciwa, żeby móc być rozrzutną?

Nie jestem chciwa. Bardzo intensywnie pracuję i mam prawo oczekiwać, aby pracodawca szanował i doceniał moją pracę. Nie wstydzę się tego, że zarabiam, i jestem dumna z tego, że moje programy przynoszą zysk. Ale dążenie do pieniędzy dla nich samych to nonsens.

GALA 03.2012

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz