Transfuzja krwi psa uratowała kota
Trzy tygodnie temu Rory, rudy pręgowany kot, był na granicy śmierci. Doznał ciężkiego otrucia po zjedzeniu trutki na szczury. Tylko dzięki szybkiej pomocy - przeżył. Rzecz miała miejsce na Nowej Zelandii. Uratowała go błyskawiczna akcja i transfuzja krwi od zaprzyjaźnionego psa.
Rory miał ogromne szczęście. Cierpiącego, krzyczącego z bólu kota znalazła jego właścicielka, Kim Edwards, i niezwłocznie zawiozła do lecznicy. Tam stwierdzono zatrucie trutką na szczury i zasugerowano, iż ratunkiem może być jedynie natychmiastowa transfuzja krwi. Sprawę komplikowała nieznajomość grupy krwi kota, zamknięte laboratorium i upływający czas. Cenna była każda minuta.
Doktor Kate Heller wiedziała, że przetoczenie kotu krwi niezgodnej grupowo, choćby jednego miligrama, mogło go zabić. Wyjściem było podanie krwi psa - kocia krew nie posiada przeciwciał przeciw psim krwinkom. Transfuzja mogła być tylko jedna - albo pomoże i kot zyska czas na wyprodukowanie własnych krwinek, albo kot odejdzie. Druga transfuzja psiej krwi oznaczałaby już śmierć dla mruczka.
Szybka decyzja i telefon do przyjaciółki, czy zechciałaby przywieźć swojego labradora Macie, by ten mógł zostać dawcą krwi dla jej Rory'a. Udało się.
Półtorej godziny po zakończeniu przetoczenia krwi, Rory wstał, zaczął mruczeć i domagać się jedzenia.
"To prawdziwy cud." - zgodnie twierdzą opiekunka kota i lekarz.
Rory miewa się obecnie dobrze. I unika jedzenia byle gdzie. Nie ma jak własna bezpieczna miska.
Koty.pl
Wiedzialam, ze koty maja rozne grupy krwi i tak, jak u ludzi, trzeba znalezc dawce z odpowiednia grupa. Calkiem zaskakujace natomiast jest to, ze pies moze byc dawca dla kota. Wydawaloby sie to niemozliwe miedzygatunkowo, a jednak!
OdpowiedzUsuńNiech zyja blogi, tylu ciekawych rzeczy mozna sie z nich dowiedziec.
Usciski
Jak nie mam ciekawych zdjęć moich zwierzaków to staram się wyszukać jakieś ciekawe historie o zwierzętach :)
UsuńOglądałam w wiadomościach tę historię, ale niezmiennie przez cały czas mnie wzrusza.
OdpowiedzUsuńNajważniejsze że dobrze wszystko się skończyło :)
Usuńpiękna historia :)
OdpowiedzUsuńWyjątkowa i niespotykana :)
UsuńCzyli cuda się zdarzają. Super historia.
OdpowiedzUsuńSuper, że się udało! :)
OdpowiedzUsuńAle fajna historia :)! Z takim happy-endem... :D
OdpowiedzUsuńLubię takie historie:-) a mnie się marzy właśnie takie kot i dokładnie taki pies...od maleńkiego- razem:-)
OdpowiedzUsuńŚwietna historia :-)
OdpowiedzUsuńI dlatego Venus siedzi w domu...
OdpowiedzUsuńCiarki po mnie przeszły... ale i wzruszyłam się...
a tak swoją drogą nie wiedziałam, że kotu można przetoczyć psią krew...
Dobrze, że wszystko dobrze się skończyło
:)
OdpowiedzUsuń