piątek, 10 stycznia 2014

Dlaczego psy nie lubią kotów? - bajka koreańska

Dawno, dawno temu, na brzegu morza stała nędzna chatynka. Mieszkał. Mieszkał w niej stary rybak z żoną. Żywili się rybami, które złowił stary, a czasem, gdy połów był obfitszy, żona jego zanosiła je na targ i mogła coś jeszcze kupić za otrzymane pieniądze. Byli bardzo biedni. Pewnego dnia rybakowi nie udało się niczego złowić aż do wieczora. Gdy ostatni raz zarzucił wędkę, poczuł niespodziewanie, że złapało się coś bardzo ciężkiego i rzeczywiście wyciągnął wielkiego karpia. Nie wyglądał on na zwykła rybę, w dodatku tak wymownie spoglądał na rybaka wielkimi oczami, zdawało się, pełnymi łez, jakby błagał o darowanie mu życia. Rybak pomyślał chwilę i zdecydował, że jest to chyba niezwykła ryba. Puścił ją wolno. 

 

 

Karp zatoczył kilka kręgów, zanim skrył się w głębinie i rzucił rybakowi na pożegnanie pełne wdzięczności spojrzenie. Następnego ranka rybak przyszedł na zwykłe miejsce połowów. Rozkładał właśnie swój sprzęt rybacki, gdy nagle pojawił się przed nim młody chłopiec. Pozdrowił uprzejmie rybaka i powiedział: 

 

- Przysłał mnie smok, władca podwodnego królestwa. Chciałby wyrazić ci wdzięczność za to, że wypuściłeś wczoraj na wolność młodego księcia. Polecił mi przekazać ci zaproszenie do podwodnego pałacu, Proszę, chodź ze mną.  Chłopiec zwrócił się następnie w stronę morza i cicho wyszeptał kilka słów zaklęcia. Morze rozwarło się, wody się rozstąpiły i pośród fal ukazała się szeroka droga. Chłopiec poszedł przodem, a stary rybak podążył za nim. Weszli daleko w głąb morza, szli i szli, aż w końcu dotarli do wspaniałego pałacu. 

 

 

Przed bramą oczekiwali ich pięknie odziani dworzanie, ukazał się też sam władca podwodnego królestwa i rzekł do rybaka: W pałacu władcy podwodnego królestwa urządzano odtąd codziennie wystawne uczty na cześć drogiego gościa, wciąż rozbrzmiewała piękna muzyka, umilały czas występy pięknych tancerek. Wszystko to bardzo podobało się rybakowi, jednakże po kilku dniach zatęsknił za światem ludzi, martwić się zaczął tym, co porabia teraz jego stara żona, i spytał władcę-smoka, czy nie mógłby już wrócić do domu. Aczkolwiek niechętnie, smok zgodził się odesłać rybaka na ziemię. 

 

Zanim nastąpiło uroczyste pożegnanie, młody książę karp poradził rybakowi, by poprosił smoka o podarowanie mu żelaznej miarki, przechowywanej w nefrytowej szkatułce za tronem władcy. Miała ona moc spełniania wszystkich życzeń. 

 

Rybak usłuchał rady księcia i gdy smok spytał go, co chciałby otrzymać na pamiątkę z podwodnego państwa, poprosił o miarkę. Smok początkowo odmówił, później jednak uległ argumentom młodego księcia i ofiarował miarkę rybakowi, pożegnał go serdecznie i życzył mu szczęścia. 

 

Stary rybak wrócił do domu. Żona jego nie posiadała się z radości. Wypłakała już niemal oczy nie wiedząc, co się z nim dzieje. Gdy rybak opowiedział jej o wszystkim i pokazał otrzymany od smoka podarunek, pomyślała, że dobrze byłoby zamieszkać w lepszym domu, a zaledwie zdążyła zażądać nowego domu, jak bez śladu znikła ich stara chata i oboje z mężem znaleźli się nagle w dużym, przestronnym, krytym dachówką nowym domu. Pomyśleli potem o czymś do jedzenia i miarka zaspokoiła wszystkie ich prośby. Potem też, ilekroć był im potrzebny ryż, zawsze napełniała się nim w okamgnieniu. Tak więc niemal z dnia na dzień stary rybak i jego żona zostali bogaczami. 

 

Któregoś dnia, gdy żona rybaka była sama w domu, przyszła do niej mieszkająca za rzeką chytra starucha. Udając wędrowną kramarkę rozłożyła przed żoną rybaka różne towary, a wśród nich miarkę na ryż. Powiedziała żonie rybaka, że słyszała o cudownej miarce będącej w jej posiadaniu i że chciałaby ją porównać z tą, którą przyniosła. Gdy prostoduszna żona rybaka przyniosła miarkę - podarunek smoka, chytra kramarka niepostrzeżenie wymieniła ją na swoją i wkrótce potem wyszła zabierając swoje towary. Niespodziewanie znikł gdzieś nowy dom i żona rybaka znalazła się w swojej starej, nędznej chałupince. Zrozumiała wtedy, że została oszukana, chciała dogonić kramarkę, ale po niej już śladu nie było. 

 

Wrócił stary rybak do domu, patrzy, a tu znikło gdzieś całego jego bogactwo. Zafrasował się mocno. Cóż jednak mógł poradzić? A miał rybak psa i kota, które bardzo lubił, dzielił się z nimi tym, co miał do jedzenia, pozwalał im sypiać w jednej izbie z sobą. Teraz, gdy ich gospodarz znalazł się znowu w biedzie, zwierzęta postanowiły odszukać ukradzioną miarkę. Doszły do rzeki, przeprawiły się przez nią promem i ruszyły dalej. Ujrzały duży, piękny dom kryty dachówką. 

 

Podobno jego właścicielka wzbogaciła się niedawno i nie wiadomo w jaki sposób. Zwierzęta domyśliły się, że tu właśnie mieszka chytra starucha, co ukradła miarkę ich pani. Trzeba było teraz ustalić, gdzie schowała cudowną miarkę./>Kot wkradł się do środka domu. Było tam jednak sporo różnych sprzętów i trudno się było domyślić, w którym z nich kryje się poszukiwany przedmiot. Stała też spora zamykana szafka. Kot podskoczył na próbę do jej drzwiczek, zupełnie jakby miał zamiar je otworzyć. Zaraz zjawiła się starucha kramarka i zaczęła go odpędzać. Kot uciekł, ale wiedział już teraz, gdzie należy szukać miarki. 

 

W nocy zakradł się do spiżami staruchy. Harcowały tam myszy, a wśród nich jedna olbrzymia, wyglądająca na ich króla. Kot skoczył przydusił ją łapą, a inne myszy pochowały się po kątach. 

 

- Jeśli nie zrobicie tego, co zażądam, zjem waszego króla - zagroził kot - ale jeśli wypełnicie moje polecenie, daruję mu życie! 






 

- Czego żądasz? - spytały myszy. 

- Przynieście mi z szafy gospodyni miarkę na ryż! 

- Ach, to nic trudnego! - zapiszczały i zabrały się do roboty. Podzieliły między siebie pracę i w bardzo krótkim czasie wygryzły w szafie dziurę dostatecznie dużą, żeby wyciągnąć przez nią miarkę. 

Przyniosły ją kotu. Ten podziękował, uwolnił mysiego króla i razem z psem wyruszył w drogę powrotną do domu. 

Do brzegu rzeki dotarły zwierzęta, gdy już dniało. Nie chciały czekać na prom i postanowiły przeprawić się wpław. Kot wziął miarkę w pyszczek, siadł psu na grzbiet, a pies zaczął energicznie płynąć. Dopływał już prawie do przeciwległego brzegu, gdy nagle zaniepokoił się, czy aby kot nie wypuścił miarki z pyska. 

Spytał go: 

- Trzymasz ją? 

Kot milczał, pies powtórzył pytanie raz, drugi, trzeci, ale nie otrzymał odpowiedzi. 

Rozgniewał się i warknął: 

- Odpowiadaj wreszcie, trzymasz ją czy nie, bo nie popłynę dalej! 

- Trzymam! - odpowiedział kot i w tej samej chwili miarka wypadła mu z pyszczka do wody.  Gdy znaleźli się już na drugim brzegu, pies, zły na siebie za swoją głupotę, podkulił ogon i pomknął da domu. Kot postanowił poszukać czegoś do jedzenia i powędrował brzegiem rzeki. Nagle prawie pod nogi spadła mu wielka zdechła ryba, którą wyrzucili z sieci rybacy. 

Kot zabrał się zaraz do uczty i niespodziewanie we wnętrznościach ryby natrafił na coś twardego. Była to miarka! 

Kot uradowany złapał ją i zaniósł gospodarzom. Stary rybak i jego żona znowu mogli żyć w dostatku. 

Rybak powiedział więc zwierzętom: 

- Ty, kocie, okazałeś dużo sprytu, pomogłeś nam odzyskać cudowna miarkę i w nagrodę za to będziesz mieszkać w domu i dostawać smaczne kaski. Twoje zasługi, psie, są o wiele mniejsze niż kota, będziesz więc mieszkać na podwórzu albo pod werandą i dostawać będziesz od nas kości do ogryzania. Pies nie mógł być zadowolony z takiego obrotu sprawy i zazdrościł kotu łask gospodarza. 

Od tej pory, jeśli pies spotyka kota, warczy na niego, szczeka i odpędza go jak najdalej. Kot nie pozostaje mu dłużny i gdy nie ma dokąd uciec, parska na psa ze złością i rzuca się na niego z pazurami. 

 

 



Zaczerpnięte ze strony

7 komentarzy:

  1. Fajna bajka, dawno nie czytałam w ogóle bajek :-)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajna bajka, dawno nie czytałam w ogóle bajek :-)))

    OdpowiedzUsuń
  3. ee tam pies sąsiada z moimi kotami je z jednej michy :-))))

    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękna opowieść :) Ale moje psiaki chyba jej nie znają bo bardzo się zaprzyjaźniły z kociakiem :)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetna bajka :) Miła w sam raz na niedzielny poranek :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń