piątek, 9 marca 2012

Richard Gere - aktor wyzwolony( uwielbiam)

Po Amerykańskim żigolaku czułem się jak w pułapce. Nie byłem przygotowany na sukces. Ukrywałem się, a powinienem był wykorzystać energię, która się wokół mnie kumulowała, i zagrać w kilku zupełnie innych filmach”, mówi Richard Gere, dawniej symbol seksu, dziś oceniany bardziej za aktywność polityczną i prospołeczną niż za kunszt aktorski. Mimo że nie zamilkł jako aktor, ostatnio coraz głośniej słychać o kontrowersjach, jakie budzi swymi dość oryginalnymi, niekiedy wręcz radykalnymi poglądami. I choć być może nie osiągnie już komercyjnego sukcesu wcześniejszych filmów, takich jak Amerykański żigolak lub Oficer i dżentelmenem, to jednak przyzwyczaił widzów do przebojowych i niespodziewanych comebacków. Przykładem są jego świetne kreacje w Cotton Club Francisa Coppoli w latach 80., a dziesięć lat później Lęk pierwotny. Równie rewelacyjnie zagrał w komedii Uciekająca panna młoda, zaś dziewięć lat wcześniej w bajecznej Pretty Woman.

Swą popularność zawdzięcza nie tylko aparycji i charakterowi, ale również talentowi, który w Hollywood wbrew pozorom nie leży na ulicy. Przełom w karierze Gere’a miał miejsce w 2002 roku. Zagrał w trzech filmach: Chicago, Przepowiednia i Niewierna. Pierwszy wyniósł go ponownie na szczyty światowej sławy; drugi był nietypowym wyzwaniem; trzeci zaś uwolnił od zaszufladkowania w roli najbardziej seksownego aktora amerykańskiego kina. Tę banalną etykietkę przypiął mu magazyn People. Później, oprócz cieszącego się ogromną popularnością filmu Zatańcz ze mną, Gere nie odniósł już większych sukcesów finansowych i artystycznych. W 2006 roku ambitnie wcielał się w rolę śpiewaka w I’m not there (Gdzie indziej jestem). Był to film o życiu Boba Dylana. Rok wcześniej klapę zrobił Sezon na słówka, natomiast Noce w Rodanthe krytyka zmiażdżyła w 2008.

Obecnie, zamiast w pracę na planie i przed kamerą, Richard Gere coraz bardziej angażuje się w działalność organizacji pozarządowych. Jest nie tylko współzałożycielem fundacji Tibet House, która wspiera niepodległościowe zapędy Tybetańczyków, ale także prezesem oddziału Międzynarodowej Kampanii na Rzecz Tybetu. W ramach tybetańskiej działalności podjął ryzykowne decyzje. Udziałem w zabarwionej politycznie, a tym samym kontrowersyjnej reklamie samochodu marki Lancia wzbudził protesty w Chinach. Ponadto Gere zdecydowanie krytykuje amerykański rząd za wojnę w Iraku, aktywnie wspiera Survival International, czyli organizację na rzecz zachowania kultur plemiennych, oraz kieruje The Gere Foundation India Trust. Fundacja gromadzi fundusze dla programów proekologicznych i zdrowotnych w Indiach.

Niemniej nic nie wskazuje na to, żeby 62-letni aktor miał kończyć karierę. Ostatnio można go oglądać na planie filmu Arbitrage w reżyserii Nicholasa Jareckiego (The Outsider). Gra tam razem z Timem Rothem i Susan Sarandon. Akcja filmu toczy się wartko w świecie finansowych rekinów. Thriller trzyma w napięciu, ale bynajmniej nie z powodu oczekiwań na powrót legendarnego aktora do hollywoodzkiej czołówki.




2 komentarze:

  1. Też go uwielbiam :-)

    Pewnie niejedna osoba pisałaby komentarze,
    gdyby nie ta weryfikacja obrazkowa.
    klikasz klikasz i rezygnujesz z wpisania komentarza,
    a blog masz świetny.

    OdpowiedzUsuń