środa, 9 maja 2012

Nie taki czarny kot straszny...



Odkąd pamiętam, w moim życiu był zawsze jakiś czarny kot. Nawet wymarzony pierwszy rodowodowy pers okazał się czarną koteczką Klaudią o pięknie brzmiącym przydomku hodowlanym "Czarna Perła". Wszelkie przesądy związane z czarnymi kotami mogłam więc dokładnie sprawdzić na swojej skromnej osobie.
Jeśli czarny kot przebiegnie ci drogę, nie należy dalej nią iść, gdyż może spotkać nas nieszczęście. Należy poczekać, aż ktoś inny przekroczy tę "pechową linię".
Pod tą teorią podpisuję się obiema rękami. Tyle tylko, że z przyczyn bardziej pragmatycznych niż wiara w pecha. Jako że w naszym domu mieszka obecnie aż pięć czarnych łobuzów (reszta tylko dla niepoznaki zakłada rano futra innego koloru) bardzo często zdarza mi się przekraczać tę zakazaną pechową linię. Skutki zwykle są opłakane. Rozpędzona czarna Karusia, która biega "jak gepard tylko szybciej", nieraz przecięła mi drogę z kuchni do pokoju, najczęściej akurat wtedy, gdy niosłam świeżo zaparzone kawę i herbatę. Oczywiście zawartość obu kubków lądowała na podłodze. Znalazłam jednak sposób, by odwracać złe moce. Wystarczy zawołać głośno: "Ziemowit! Zabierz te potfory!" i już ten niby pechowy szlak między kuchnią a pokojem zostaje przetarty.


Czarny kot przebiegający komuś drogę przy blasku księżyca oznacza śmierć podczas epidemii - twierdzą Irlandczycy.
Przesąd ten nie znalazł potwierdzenia w naszym domu. Jednakże by nie kusić licha, staramy się szczepić przeciw wszelakim chorobom zarówno siebie, jak i koty. Możliwe, iż właśnie dzięki temu nadal żyjemy i cieszymy się wraz z kocim stadkiem dobrym zdrowiem.

Czarny kot leżący na łóżku chorego, wróży mu śmierć
Całkowicie nieprawdziwe . Jestem tego namacalnym dowodem. Wyszłam obronna ręką z groźnie zapowiadającej się choroby, mimo że na moim łóżku regularnie śpi pięć czarnych kotów.

Kot niekiedy kładzie się na swoim właścicielu i "wciąga" w siebie chorobę, o której człowiek jeszcze nie wie.
Bardzo prawdopodobne. Kto wie, ilu chorób udało mi się uniknąć, dzięki pomocy moich mruczących domowników. Czasem wstaję rano troszkę obolała, albowiem cała dziewiątka okupuje właśnie moją połowę łóżka. Jednak dzielnie znoszę te kocie zwyczaje. Jeśli chcę być zdrowa, muszę troszkę pocierpieć. Czym bowiem jest ból na przykład pleców w porównaniu z dżumą?



W Niemczech uważa się, iż ujrzenie czarnego kota w Nowy Rok oznacza powodzenie.
Podoba nam się ten przesąd i nadejście Nowego Roku świętujemy zwykle z kotami, omijając szerokim łukiem bale i przyjęcia wydawane z tej okazji. Część naszych kotów boi się odgłosów wystrzeliwanych petard, Salomka natomiast uwielbia szampana. Nie możemy jej przecież odmówić tej przyjemności, zwłaszcza jeśli ma nam zapewnić dostatek i wszelakie powodzenie w ciągu następnych 24 miesięcy. Cóż, jako dotąd wszystko się sprawdza.

W Wielkiej Brytanii mówi się, iż posiadanie w domu czarnego kota pomaga pannom szybko wyjść za mąż i zapewnia powodzenie.
Wprawdzie za mąż jeszcze nie wyszłam, ale planujemy nadrobić to niedociągnięcie z naszej strony. Pięć czarnych koteczków do czegoś zobowiązuje, prawda?

Czarny kot w domu żony marynarza chroni męża przed nieszczęściem.
Nie jestem (jeszcze) żoną, a Ziemowit nie jest marynarzem, ale chyba coś w tym jest. Moja druga połowa właśnie wróciła z długiej podróży zagranicznej i szczęśliwie dobiła do naszego czarno zakoconego portu, przywożąc ze sobą "morski" sukces w postaci udziału w wystawie fotografii dotyczącej morza.



Trzy czarne koty zobaczone naraz wróżą powodzenie.
Jako właścicielka więcej niż trzech czarnych kocich istnień, muszę się zgodzić z tą teorią. Nie wiadomo przecież, jakie niepowodzenia mogłyby spaść na moją głowę, gdybym codziennie nie widywała czarnych kocich diabełków.

Czarnego kota należy traktować jak talizman przynoszący szczęście. Czarne koty są piękne, mądre i kochane. To najbardziej fascynujący przedstawiciele kociego rodu. A jeśli twój mruczący towarzysz na co dzień nie nosi czarnego garnituru, nie przejmuj się i pamiętaj, iż w nocy wszystkie koty są czarne.

Tekst i foto: zosia&ziemowit


17 komentarzy:

  1. Jako żona marynarza znasz poczucie tęsknoty za swoim mężczyzną, podobnie do mnie. Mój wprawdzie nie marynarz, ale mieszkamy w odległości 650km od siebie i widujemy się od 6 lat co jakieś 2-3 tygodnie, czyli tak często jak to możliwe, ale wiadomo, że nie na co dzień.
    Co do kotów - nasz jest czarno-biały i muszę przyznać, że oprócz paru irytujących przyzwyczajeń (np. czasem nudzi mu się nowo otwarta puszka po jednej porcji) ma same zalety :)
    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Boskie:) :) Ja mam 2,5 czarnego kota, tzn. 2 czarne, jak na zdjeciu, lśniące, wypasione skurcyzybyki i biało czarną koteczkę (+ buraski ale te się w czarnym rankingu nie mieszczą).

    OdpowiedzUsuń
  3. A my przez całe życie mieliśmy tylko czarne koty, dopiero od niedawna mieszanka kolorów :-)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja uwielbiam czarne koty, chociaż Lucek jest moim pierwszym własnym czarnuchem:)
    Ale bez wątpienia wszystkie koty są piękne, bez wyjątku! :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak myślę - ja nie mam czarnego ale kto wie ??

      Usuń
  5. To jeden z lepszych wpisów o czarnych kotach jakie czytałam,:)

    NIe odmówie sobie i na FB polecam :)

    Mi sie marzył od małego czarny kot... nawet jeden tymczas mi sie czarny nie trafił..:(

    OdpowiedzUsuń
  6. Niniejszym oświadczam, że ja, czarna kotka ( nie licząc białej muszki) przynoszę moim ludziom szczęście i tylko szczęście.
    Meg

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i dobrze - tak ma być - tylko szczęście - żadnego pecha :))

      Usuń
  7. U mnie w tym roku jak był pan ksiądz po kolędzie, to Mefisto wyczuł, że ten pan w sukience jest niemilcem. I miał rację, coś tam zaczął bąkać, że czarny kot, że drewniana figurka Boruty, że ja takie czupiradło. Ogólnie był mocno irytujący. Pożegnaliśmy go z Mefisto ozięble i poprosiliśmy, by za rok nas nie nawiedzał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dobrze - taki niemiły - nie lubiący kotów - niech idzie gdzie indziej :))

      Usuń
  8. Nie cierpię wszystkich przesądów, a szczególnie takich, za które płacą zwierzęta...

    OdpowiedzUsuń