Śladami pewnego zdjęcia
Co z kotami podczas Powstania Warszawskiego? Były. Jednego z nich
uwiecznił fotograf i olimpijczyk Eugeniusz Lokajski - na zdjęciu z
początku września 1944r jest on sam i kot. Eugeniusz zginął pod koniec
września 1944r Czy kot przeżył Powstanie?
Jak pisze Małgorzata Piekarska na swoim blogu:
"Od bardzo dawna, od niepamiętnych czasów sięgających chyba jeszcze
dzieciństwa, zastanawiam się, kto i kiedy zjadł kotka, którego trzyma na
słynnym zdjęciu Eugeniusz Lokajski. Bo w to, że ów kot powstanie
przeżył, jakoś nie wierzę. Dziś pojechałam do Muzeum Powstania
Warszawskiego na spotkanie Kombatantów z Prezydentem. Rozmawiałam z
kombatantami o różnych rzeczach. Między innymi o głodzie. Mój ojciec
nienawidził kaszy, bo kojarzyła mu się z głodem w czasie powstania.
Nigdy nie jadł też koniny, bo tym żywił się w 1939 roku w czasie
oblężenia Warszawy. Opowiedziałam o tym mojemu rozmówcy, jednemu z
żołnierzy z Batalionu Kiliński. W odpowiedzi na to opowiedział mi, jak w
czasie powstania dowódca kazał jemu i koledze zabić czyjegoś buldoga, a
sam w międzyczasie zagadał jego właściciela. Buldog został pozbawiony
życia dość szybko. Uzyskane w ten sposób mięso dostało się między innymi
siostrom zakonnym, które miały pod swoją opieką garstkę wygłodniałych
dzieci. Następnego dnia kolega mojego rozmówcy poszedł do tych zakonnic i
wrócił zapłakany. Wypytywany przez współtowarzyszy wykrztusił przez
łzy, że tam, u zakonnic, wszyscy obcałowywali go po rękach dziękując za
„wspaniałą cielęcinę”, a jemu było głupio, bo przecież to był czyjś
pies."
„Byliśmy tak zgłodniali, że jedliśmy mięso z konia, którego toczyły
robaki, jedliśmy też wychudzone koty i psy”, wspominała Barbara
Szymakowa, w czasie powstania 13-letnia dziewczynka, mieszkająca u
dziadków przy ul. Burakowskiej. (źródło)
Czy ten konkretny kot ze zdjęcia przeżył Powstanie, nie wiadomo. Ale
przeżyło je wiele innych kotów. Były potrzebne, tępiły i przeganiały
szczury.
Można by długo dyskutować, czy Powstanie było potrzebne czy nie, i o
kotach i psach jako posiłkach wygłodzonych ludzi też można. Z pozycji
wygodnego fotela zbyt łatwo.
Minuta ciszy. Dla tamtych ludzi i tamtych zwierząt. Bez oceny.
Mnie też zawsze zastanawiał los zwierząt w czasie ludzkich konfliktów zbrojnych. Tak mi ich szkoda, gdy giną w naszych bezsensownych wojnach :-( Jest świetny wiersz Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, który zaczyna się: "My konie nie chcemy umierać na wojnach (...)"
OdpowiedzUsuńBiedny kociak, biedni ludzie zmuszeni sytuacja do zjadania zwierzaków, bezsensowne cierpienia :-(
Wojna, głód wymuszają na ludziach zachowania, które w normalnych okolicznościach nie powinny się zdarzać. Gorszym jest dla mnie to co dzieje się w czasach pokoju: bezsensowne polowania zadufanych w sobie tzw. myśliwych, wybijanie zwierząt tylko dla rozrywki a nie z głodu, codzienne obrazki bestialskiego traktowania zwierząt. To jest zwyrodnienie, tu i teraz.
UsuńTo były straszne czasy. Koszmarne!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że żyje w zupełne innej rzeczywistości, a okres powstania jest dla mnie tylko smutną historią.
pozdrawiam
jakie to smutne :(
OdpowiedzUsuńŻyjemy w bardzo komfortowych czasach. Czasem zastanawiam się co bym zrobiła podczas wojny, a sytuacja w oblężonym Stalingradze? Tam już nie zwierzęta a ludzi jedzono..
OdpowiedzUsuńktoś kto tego nie przeżył nie może komentowac, dokłądnie jak piszesz : z fotela w ciepłym domu i pełną lodówką każdy jest mądry....
OdpowiedzUsuńbył sobie taki związek, matka, Bodo i Sambo-dog, Bodo zginął pierwszy, matka zmarła bodajże w początku 1944r, pies zginął w powstaniu
OdpowiedzUsuńBardzo proszę o usunięcie tego materiału - jestem jego autorką i redaktorem serwisu Koty.pl. W przypadku nieusunięcia będę zmuszona powiadomić nasz dział prawny.
OdpowiedzUsuńz poważaniem
Joanna Nowakowska