sobota, 10 marca 2012

Hanna Bakuła: - Facetów uważam za wariatów

Rozmowa z Hanną Bakuła, pisarką i malarką.

Hanna Bakuła. Malarka, pisarka, absolwentka Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Studia skończyła z wyróżnieniem. W Nowym Jorku współpracowała z Teatrem The Kitchen, scenografie i kostiumy przyniosły jej prestiżową nagrodę Off Broadway. Napisała kilkanaście książek, maluje portrety psychologiczne znanych osób.Hanna Bakuła. Malarka, pisarka, absolwentka Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Studia skończyła z wyróżnieniem. W Nowym Jorku współpracowała z Teatrem The Kitchen, scenografie i kostiumy przyniosły jej prestiżową nagrodę Off Broadway. Napisała kilkanaście książek, maluje portrety psychologiczne znanych osób. (fot. fot. Kazimierz Ligocki)
- Dla wielu Polek jest pani wzorem przebojowości, walki o swoje. Czy zawsze pani taka była?- Od dziecka. Pochodzę z rodziny głęboko feministycznej. Nie przypominam sobie, aby coś było uzgadniane w domu z facetami, czyli z dziadkiem lub ojcem. Mama z babcią stwierdzały, że jedziemy do Sopotu w lipcu i już nie było problemu. Ale inna rzecz, że mnie jako dziecko, też nie pytano. Teraz przyszła taka straszliwa moda, aby to dziecko właśnie decydowało. W dzieciństwie byłam większa od wszystkich chłopców, dlatego ich terroryzowałam. Nie dość, że ich biłam, to jeszcze mój tatuś był kapitanem drużyny piłkarskiej. Na starszych miałam haka w postaci tatusia, a na młodszych - worek z kapciami. Tak się przyzwyczaiłam, że kobiety są ważniejsze, zarówno w domu, jak i w szkole, że już nigdy w życiu nie przyszło mi do głowy, że może być inaczej. Mężczyzn traktuję jak nieszkodliwych wariatów, z którymi jednak się liczę, bo jestem dobrze wychowana.

- I to dlatego wytoczyła pani sprawę chirurgowi plastycznemu?- Wytoczyłam proces chirurgowi i wygrałam. Bo zniekształcił mi twarz. Dostał wyrok, ale jednocześnie się odwołał i sprawa się przedawniła. To już trwa pięć lat. Winny jest sąd, nasz system prawny. Facet dalej przyjmuje, produkuje nowe kaleki. Straszne. Teraz jednemu pacjentowi obciął uszy. Miał je zmniejszyć, a on mu te uszy poharatał. Pacjent jest łysy, więc nie bardzo ma co z tym fantem zrobić. Prawo w ogólne nie chroni ofiary lekarza. Tu lekarze chronią lekarzy. Ja się będę odwoływała, aż do skutku.
Dlaczego pani wytoczyła ten proces?- Dlatego, że zaraził mnie gronkowcem, dlatego że strasznie mi krzywo nos zoperował. Potem przez dwa lata byłam ciężko chora, łącznie z ropawicą i pograniczem sepsy. Bo on jest brudasem. Do TVN zgłosiło się kilkanaście kobiet przez niego poszkodowanych, więc stwierdziłam, że zaryzykuję i się pokażę. Początkowo było to źle przyjęte. Potem, jak się okazało, kim on jest, ludzie zaczęli mi gratulować. Teraz cieszę się sympatią z tego powodu.

- Czego pani oczekuje? Wyroku sądowego, publicznych przeprosin...- A, tam, publiczne przeproszenie (pisarka macha lekceważąco ręką). Oczekuję zwrotu kosztów, które poniosłam za leczenie. Samych rachunków mam na 17 tys. zł. Chcę też, żeby zabroniono mu wykonywania zawodu. Ale jak ja czegoś oczekuję, to jeszcze nie było, żeby nie było.

- Wcześniej pojechała pani do Nowego Jorku. Planowała pani tam zostać, czy też był to wyjazd na chwilę?- Byłam po studiach, miałam dyplom z wyróżnieniem, już byłam znana i stwierdziłam, że sobie chyba poradzę. W tamtych czasach, mówimy o roku 1981, Nowy Jork był strasznie modny. Byłam bardzo młoda, bardzo ładna, zdrowa jak byk, utalentowana, silna, pełna optymizmu. Uważałam, że jestem stworzona na Amerykę. I najlepszym dowodem, że tak właśnie jest, to mój ośmioletni tam pobyt. Nie pracowałam w kuchni, ale robiłam scenografię, kostiumy. Dałam sobie radę i byłam zupełnie sama. Ale znałam świetnie język. I dlatego zamiast pojechać na Green Point (dzielnicę Polonii - red.) musiałam zamieszkać na Manhattanie (najdroższa dzielnica), no i musiałam robić karierę. Dostałam stypendium Guggenheima.

- Dlaczego więc wróciła pani z Nowego Jorku, miasta marzeń wszystkich artystów? Z głupoty własnej?- Nie, nie z głupoty. Wtedy w Polsce był Okrągły Stół, tu się zrobiła fantastyczna atmosfera. Nagle się okazało, że jest demokracja. Pomyślałam, że po co mam być w obcym kraju i się stresować, jak mogę być w swoim kraju, gdzie mam ładne mieszkanie i tłumy przyjaciół. Zresztą tam już też tak miałam. W międzyczasie wyszłam za mąż za bardzo bogatego stomatologa, z amerykańskim dyplomem i polskim pochodzeniem. No i przyjechaliśmy do Polski, bo tu można było zrobić większe pieniądze niż tam. Dla mnie ważne też było, że tu mogę osiągnąć większą karierę. Wróciłam też z odium amerykańskości, co mi pomogło zaistnieć. Ja byłam pierwszą powracającą. Byłam wielką gwiazdą. Ale gdybym mogła cofnąć czas, to bym nie wróciła.

- Dlaczego?- Sytuacja, jaka jest w tej chwili, zwłaszcza w polityce, jest nieciekawa. Jakiś taki syf wisi w powietrzu, jest nie na moje nerwy. Jest niekolorowo, wstrętnie, ludzie powariowali, faceci składają się z samego testosteronu. Politycy są mało inteligentni, na mózg im pada, jak mawia moja gosposia Stefa.

- Jak więc przeżyć ten koszmar?- Izolować się od złych ludzi, którzy zarażają nas zniechęceniem, negatywnymi emocjami. Telewizor należy wyrzucić przez okno, w internecie siedzieć jak najmniej. Kiedyś się ten koszmar przecież skończy i znów będzie normalnie.

4 komentarze:

  1. Zgadzam się z ostatnim zdaniem w całej rozciągłości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście ja też - to wspaniała osoba - przeczytałam jej książki - bardzo ciekawe :))

      Usuń
  2. No właśnie, ja też się izoluję od złych ludzi, którzy mnie negatywnymi emocjami zarażają i od razu gości u mnie luz i spontanicznośc, której mi było brak ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie - to tak zwane Wampiry Energetyczne ??
      Pozdrawiam :))

      Usuń