
A pamiętacie kotki z ulicy , które dokarmiałam ?
Przed wyjazdem do sanatorium powiedziałam Weronice żeby je karmiła. Przez tydzień było wszystko ok. One siedziały na posesji opuszczonego domu. Dom był do sprzedania. I został sprzedany jakiemuś panu . W drugim tygodniu wszelki ślad po nich zaginął. Po paru dniach Weronika zobaczyła tego faceta i zapytała co się stało z kotkami. A on - że przepędził koty bo to teraz jest jego dom i on sobie nie życzy żeby u niego były. Weronka go objechała i powiedziała że nie ma serca . Chodziła po tej uliczce i patrzyła czy się nie przeniosły na inną posesje ale nie ma śladu. Pomyślałyśmy że pewnie coś musiał zrobić tym kotom - potruł czy coś ??
Grażynko, można było się spodziewać takiego zakończenia, jeśli tylko dom wpadnie w ręce kanalii. Sama jestem ciekawa co z kotami, bowiem nie chce mi się wierzyć, by nie chciały choć w pobliże się przenieś- były dokarmiane i czuły się tam bezpiecznie... Serdeczności życzę <3
OdpowiedzUsuńOne by się przeniosły obok do sąsiadki bo do niej też chodziły po jedzenie. Zapadły się pod ziemie
Usuńja ciągle mam nadzieję, że wrócą, albo, ze ktoś się nimi zaopiekował.
OdpowiedzUsuńChciałabym żeby tak było. Jak się zobaczę z sąsiadką będę wiedzieć wiecej
UsuńLudzie to najpodlejszy gatunek na ziemi, z wyjątkami oczywiście. szkoda słó!
OdpowiedzUsuńOn ten dom ma rozwalić i wybudować nowy. Teraz nic nie robi - dopiero zacznie na wiosnę. Mogłyby siedzieć do wiosny , ale to zwykły cham
Usuń