Ostatnio bardzo wcześnie się budzę. Kładę się o 23 a wstaję o 4 rano. Oczywiście u Maćka to znak że zaraz idziemy na spacer. On uważa że jak wstałam to znaczy idziemy. I nie obchodzi go że zawsze wychodzimy po 6 . No i na spacerze jesteśmy już po 4 - obłęd. Oczywiście cała ulica o tym wie bo póżniej pytają mnie dlaczego tak wcześnie wychodzę. Wyobrażam sobie jak stoją za firankami i odchodzi obserwacja i myślą - baba zwariowała - o czwartej z psem ?? No a my spacerujemy. Maciek zachwycony, pełen życia podskakuje a Ja ledwo , ledwo drepcze za nim. Jak wracamy kątem oka widzę jak Tuśka biegnie rozwrzeszczana i staje przy misce i gada żeby szybciej podawać jedzenie. Za nią biegnie Cebula,Rudududu i Marcyś. A Ja z trzęsącymi recami wyjmuję puszkę i podaje. Maciek też chce - jemu też podaje. Potem idę ścielić łóżko. Maciek się kładzie i idzie spać a Ja robię sobie kawę.