Pan kotek był chory i to bardzo poważnie. Niemalże dzień w dzień musiał dostawać zastrzyki. Mało jadł, przeszedł już na sterydy. Opiekowały się nim trzy panie weterynarz.
Korzystając z kolejnej wizyty w lecznicy, opiekunka sprytnie przerzuciła to zadanie na dwie młode lekarki. Pierwsza próba otwarcia kociego pyszczka i wrzucenia tabletki skończyła się jej wypluciem. Dwie kolejne i ten sam rezultat, przy czym kot zaczął bronić się wszystkimi łapami. Przy kolejnych dołożył zęby.
Wtedy wkroczyła opiekunka, która starała się utrzymać kota w ryzach. Do akcji wrócono, kiedy na rany kłute i szarpane zostały naklejone plastry.
Wlewanie wody strzykawką do kociego pyszczka, aby tabletka swobodnie spłynęła przełykiem, zaowocowało obfita pianą na mordce. Po kilku kolejnych nieudanych próbach, jedna z lekarek w końcu oświadczyła: Przerwijmy tą nierówną walkę, podamy zastrzyki.
Pomimo zaciętej walki i uszkodzeń ciała oraz widoku spienionego kota wydającego z siebie rozpaczliwo odstraszające dźwięki, miny lekarek były bardzo zadowolone. Walczy, znaczy wraca do zdrowia.
I faktycznie po tygodniu pan kotek był już zdrowy.
UFF JAK GORĄCO !!!!!
PUFF JAK GORĄCO
UDAŁO MI SIĘ ZROBIĆ ZDJĘCIE WSZYSTKIM
MOIM ZWIERZAKOM
A takiego urządzonka do podawania tabletek nie miały ??
OdpowiedzUsuńPewnie nie miały
UsuńSuper osiągnięcie z tym zdjęciem! Gratulacje;-)
OdpowiedzUsuńDzięki - pozdrawiam
UsuńPodanie tabletek to faktycznie czasem kłopot.
OdpowiedzUsuńPrzez robaki taki choru? To musiał byc długo nie odrobaczany ..
Gratulacje dla 3 pań które leczyły kotka - po długim leczeniu ,zastrzykach - zorientowały się że ma robaki - Brawo
UsuńMefisto już od dawna się nie wyrywa ani nie awanturuje przy takich zabiegach. Przez tyle miesięcy atakowałem go albo strzykawką, albo jakąś maścią, albo tabletą, albo inhalatorem, że uszka tylko stuli, miauknie żałośnie i minę zrobi pt. "czyń kacie swą powinność"
OdpowiedzUsuńBiedulek - pozdrawiam :)
UsuńCudne zwierzaki. Ja zawsze prosze o zastrzyki zamiast tabletek. Jak nie ma w formie zastrzyków to jest KATASTROFA !!! Nawet niespełna 3 kilogramowa Basia (kotka znaczy sie) ma przy próbie podania tabletki siłę terminatora:(
OdpowiedzUsuńHa ha Siłe terminatora ? znam to - jak mam czesać Marcysia - tez tak ma
UsuńDobrze że kotek wyzdrowiał :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i miłego dnia
Pozdrawiam :))
UsuńCały opis aplikacji tabletki jako żywo przypomina przebieg jednej z ostatnich wizyt mojego zwierza u pana doktora. Zwierz jednak swój repertuar szarpania się z lekarskim personelem oraz toczenia piany poszerzył o efekty specjalne w postaci zapaskudzenia kuwety w ramach akcji odwetowej. Oklaski dla Twojego rekonwalescenta, że jednak oszczędził pewnych punktów programu;)
OdpowiedzUsuńNo to twój zwierz jest bezkonkurencyjny - ha ha ha
Usuńpozdrawiam
Jak dobrze, że moje koty jedzą tabletki bez problemu. Albo to ja już mam taką wprawę w ich podawaniu:)
OdpowiedzUsuńNo to masz szczęście - pozdrawiam :)
UsuńMy od razu dajemy zastrzyk, tabletki dla kota to jakiś absurd :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że kotek wraca do zdrowia i pozdrowienia i mizianki dla zwierzaków!
Właśnie najważniejsze że zdrowy - pozdrawiam :)
Usuń..Jak miło Cię znowu powitać
OdpowiedzUsuń..pocieszyć,pozdrowić,
..poklikać
..o zdrówko dzisiejsze popytać
..przyjaźni pozwolić rozkwitać
..Humorku Ci życzyć dobrego
..przeżycia dnia wspaniałego
..miłości doznawać od wszystkich
..radością dzielić się z bliskim
Dziękuje za fajny wierszyk z pozdrowieniami :)
UsuńGiving a cat pills is always difficult! Thankfully, we have not had to do so very often here. I am glad to hear the kitten's health got better. :)
OdpowiedzUsuńgreet :)
UsuńSuper!:)))
OdpowiedzUsuńMchm
Usuń