Gówniana sprawa
Wczoraj nie było mnie cały dzień w domu. Więc wiadomo" gdy kota nie ma w domu myszy harcują" . 1 -2 razy w tygodniu nie ma mnie w domu i wiem że jak wrócę bedę miała z kuwety i wanienki prysznicowej trochę do sprzątnięcia i będzie się unosił nieprzyjemny fetorek. Zamykam okna w domu dla bezpieczeństwa kotów więc fetor musi być. Ale czegoś takiego to Ja jeszcze nie miałam i nie widziałam. Wchodzę do domu - otwieram balkon , okna i idę do łazienki ..... a tu - ŁO MATKO !!!!! - w wanience dwie kupy - normalka , ale to nie są zwykłe kupy. To kupy rozgniecione - wszędzie odbite gówniane ŁAPECKI - na oknie, parapecie, desce kibelkowej, podłodze w łazience , przedpokoju i pokoju. Jestem w szoku , zmęczona , wściekła . Najpierw pierwsze słowo Ja pie....e potem O !! k...a , potem siadam i myślę co tu się działo ?? kto to zrobił ?? Zaczęłam sprawdzać łapy ... i wydało się TO RUDZIŃSKI ! Potem sobie myślę ale dlaczego ? Poszłam jeszcze raz do łazienki - rozglądam się .... na parapecie leży wielgachna mucha - zabita. Czyli to była wiellllka pogoń za muchą. Wzięłam się za sprzątanie zamiast iść spać - musiałam oblecieć całe mieszkanie bo póżniej zauważyłam że łapska są wszędzie. Wróciłam do domu po 21 a poszłam spać po 23.
Oesu! Zaiste, wyjatkowo gowniana sprawa!
OdpowiedzUsuńWspolczuje sprzatania calej chalupy, ale przynajmniej much nie masz.
Buhahaha!!!
Nooo - much nie mam - dobre i to :)))))))))
UsuńA co Ty taka in cognito? ;)
Usuńno to nie zbyt miła niespodzianka!
OdpowiedzUsuńGdybym nie była taka zmęczona to pewnie nawet bym się nie zdenerwowana , ale jak wracałam do domu marzyłam tylko żeby położyć się spać :)
UsuńNo właśnie nie wiem co ja taka in cognito - co chwilę muszę wpisywać swój adres bloga zeby napisać komentarz i pod Twoim pytaniem też nie mogę wstawić odp - coś się pochrzaniło :)
OdpowiedzUsuńno to się uśmiałam po pachy :-D choć Tobie nie było do smiechu, choć może już dzisiaj to trochę tak ;-)
OdpowiedzUsuńAle znam ten ból ;-) ja co prawda mam tylko 2 sztuki futer ale ganianie co jakiś czas jednego to drugiego z paczką chusteczek dla niemowląt po całym domu i próby 'podtarcia im tyłka' albo wytarcia łapek bo akurat któremuś 'się wdepnęło' nie są mi obce hehe
Dzisiaj już się śmieję :)
UsuńO matko, to współczuję, tyle roboty...
OdpowiedzUsuńI to takiej gównianej...
Czasami tak bywa niestety...
Ha ha - takie uroki :)
Usuń2 godz. to i tak szybko ci poszlo :P
OdpowiedzUsuńale nie zazdroszcze niespodzianki :P
W sprzątaniu jestem wprawiona bo robię to codziennie :)
UsuńNo fakt, niemiła niespodzianka ale co zrobić... Kot sam się umyje ale po sobie nie posprząta ;)
OdpowiedzUsuńSam się umyje , ale jak się umaże g to trzeba mu pomóc i jeszcze posprzątać :)
UsuńNo to miałaś upojny wieczór.No ale,kto ma pszczoły ten ma miód,kto ma koty..róznie sie zdarza!
OdpowiedzUsuńHa ha dobrze to ujęłaś :)))
UsuńDobry tytuł..
OdpowiedzUsuńPrzez kompa czuję jaka byłaś wściekła :)
Byłam - teraz się z tego śmieję :)
OdpowiedzUsuńAle przynajmniej Rudzielec zostawił dowód i wiesz co się działo. U mnie tak łatwo by nie było, bo Witek zżera wszystkie muchy...świntuch ;)
OdpowiedzUsuńNo to faktycznie miałabyś problem :))))
UsuńNie zazdroszczę sprzątania późnym wieczorem,gdy marzyłaś tylko o spaniu.
OdpowiedzUsuńAle tak to już jest w kocim świecie,nie wiadomo czym człowieka zaskoczą,pozdrawiam :)
No właśnie - tym bardziej że już raz sprzątałam :)
Usuńbywa, bywa...
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej coś się dzieję - nie lubię pustki i ciszy :)
UsuńZa to jaka motywacja do sprzątania była! :)))
OdpowiedzUsuńNo - byłam zmuszona :)))
UsuńNieladnie, wiem, ale umarnelam ze smiechu:)
OdpowiedzUsuńWcale Ci się nie dziwie - jak to pisałam też się śmiałam bo pisałam już następnego dnia rano :)
Usuń